Chciałbym, abyśmy teraz razem spojrzeli na temat ''Kościoła chrystusowego'' z teologicznego punktu widzenia. Rzecz jasna, nie muszę chyba dodawać, że chodzi tu o spojrzenie w ramach tego, co zostało nazwane przez Ojca św. Benedykta XVI ''hermeneutyką kontynuacji'' (patrz post O dwóch interpretacjach Vaticanum II). Zdając sobie doskonale sprawę z własnych ograniczeń oraz ze złożoności podjętego tematu proszę Was - drodzy czytelnicy Cogitarium - o konstruktywną krytykę poniższego teologicznego wykładu, gdyby on, Waszym zdaniem, mijał się w jakimś miejscu z prawdą. Nim jednak do tej analizy przystąpicie chcę Was zapewnić tylko o jednej rzeczy, a mianowicie, że każde, nawet najkrótsze słowo tego tekstu zostało napisane z miłością i z miłości do prawdziwego ''Kościoła Chrystusa''.
I. Czy Sobór Watykański II zmienił dotychczasową naukę o Kościele?
Dnia 10 lipca 2007 roku, Kongregacja Nauki Wiary wydała dokument zatytułowany: ''Odpowiedzi na pytania dotyczące niektórych aspektów nauki o Kościele''. Po krótkim wprowadzeniu, firmujący tekst kard. William Levada oraz abp Angelo Amato przystąpili do odpowiedzi na pięć pytań z zakresu eklezjologii, z których pierwsze brzmiało dokładnie w ten sam sposób: Czy Sobór Watykański II zmienił dotychczasową naukę o Kościele?
Już na początku trzeba przyznać, że samo tak postawione pytanie brzmi dość niezręcznie z punktu widzenia katolickiej teologii. Dlaczego? Ponieważ zadanie Kościoła wcale nie polega na zmienianiu uprzednio przyjętych doktryn lecz na pogłębieniu ich rozumienia poprzez studium i modlitwę oraz przekazaniu tak ubogaconego depozytu wiary kolejnym pokoleniom. Pomijając sam fakt teologicznej oceny Vaticanum II, o czym będzie mowa nieco później, warto byłoby zapytać się o to, jaka wiara dotarłaby do naszych czasów, gdyby na przykład nauka Soboru Nicejskiego o Trójcy Świętej miałaby być zmieniona przez kolejny Sobór w Konstantynopolu, którego z kolei doktrynę o Duchu Świętym, miałby później zmienić Sobór w Efezie? (Zakładam rzecz jasna, że byłoby w ogóle możliwe opisanie prawdy o Duchu Świętym przy wcześniejszym wypaczeniu doktryny o jedności natury i odrębności osób Bożych). Wniosek nasuwa się więc sam: żaden Sobór, ani dogmatyczny ani pastoralny, nie ma prawa zmieniać raz uznanej za katolicką nauki.
II. Czy Konstytucja dogmatyczna o Kościele ''Lumen Gentium'' Soboru Watykańskiego II mogła wprowadzić nowe elementy do katolickiej dogmatyki?
Aby odpowiedzieć na to pytanie musimy najpierw zatrzymać się nad samym wydarzeniem Vaticanum II. Już podczas ceremonii otwarcia jego kompetencje zostały jasno określone przez Ojca św. Jana XXIII. Papa Roncalli powiedział wówczas, że celem soboru: ''nie jest uciekanie się do potępień ani formułowanie nowych dogmatów lecz pokojowe tłumaczenie katolickiej doktryny''. Rozpoczynając, 29 września 1963 roku drugą z soborowych sesji, nowo wybrany papież Paweł VI, potwierdził w pełni tę perspektywę. W konsekwencji takiej teologicznej optyki należy stwierdzić jednoznacznie, że żadna nowa definicja dogmatyczna nie była zamiarem ani ''Lumen Gentium'' ani żadnego innego z soborowych dokumentów z oczywistego względu - Sobór Watykański II nie był soborem dogmatycznym. Kto zaś przypisywałby jego decyzjom taki, tj. dogmatyczny charakter (poza miejscami, gdzie powtarza on naukę poprzednich soborów) działałby wbrew woli zwołujących go papieży i w konsekwencji wbrew woli samego soboru.
Ktoś dociekliwy mógłby zapytać się jednak o to, dlaczego na soborze zostały ogłoszone dwie konstytucje dogmatyczne? Odpowiedź na to pytanie brzmi: dlatego, że tak ''Lumen Gentium'' jak i ''Dei Verbum'' powtarzają naukę opartą na uprzednio zdefiniowanych dogmatach. A zatem kluczowe dla naszej dyskusji o ''Kościele Chrystusa'' określenie: ''subsistit in'' z ósmego rozdziału Konstytucji ''Lumen Gentium'' czytać można tylko i wyłącznie jako ''est''.
Ktoś dociekliwy mógłby zapytać się jednak o to, dlaczego na soborze zostały ogłoszone dwie konstytucje dogmatyczne? Odpowiedź na to pytanie brzmi: dlatego, że tak ''Lumen Gentium'' jak i ''Dei Verbum'' powtarzają naukę opartą na uprzednio zdefiniowanych dogmatach. A zatem kluczowe dla naszej dyskusji o ''Kościele Chrystusa'' określenie: ''subsistit in'' z ósmego rozdziału Konstytucji ''Lumen Gentium'' czytać można tylko i wyłącznie jako ''est''.
III. ''Chrystusowy Kościół''
Skoro więc w wypowiedziach Vaticanum II nie można znaleźć niczego, co dałoby podstawę do opisania Kościoła jako jakiegoś nieokreślonego, bezkształtnego tworu, tworu do którego należą absolutnie wszyscy ludzie (tj. katolicy, prawosławni, protestanci, żydzi, muzułmanie, buddyści, animiści, ludzie dobrej woli, a nawet wojujący ateiści) to gdzie należy szukać granic ''chrystusowego Kościoła''? Rzecz jasna, w wypowiedziach dogmatycznych katolickiego Magisterium, które jasno określiły trzy więzy kościelnej jedności: wspólne wyznanie wiary, siedem sakramentów, podległość kościelnej władzy biskupa Rzymu. Nie ma, bo być nie może w tej materii żadnej rewolucji doktrynalnej.
Transylwański epilog obu części rozważań
Trzeciego dnia naszego pobytu w Transylwanii, w przeddzień wyruszenia na pielgrzymi szlak do sanktuarium maryjnego w Csiksomlyó udaliśmy się wraz z naszymi przyjaciółmi do stolicy ich diecezji. Po niezwykle serdecznym spotkaniu z biskupem ordynariuszem, po zwiedzeniu pięknej, liczącej ponad tysiąc lat gotyckiej katedry udaliśmy się na obiad do budynku seminarium duchownego. Krocząc jego korytarzami, w pewnym momencie, stanąłem jak wryty, bo oto na jednej ze ścian wokół zabytkowego, drewnianego krzyża wisiały zdjęcia słynnych teologów minionego wieku: Pierre'a Teilhard'a de Chardin, Hans'a Künga, Karl'a Rahnera, Ives Congar'a, Hansa Ursa von Balthasar'a, Edwarda Schillebeeckx'a, Henri de Lubac'a, oraz na ostatnim miejscu ... Benedykta XVI. Obraz mówił sam za siebie...
Transylwański epilog obu części rozważań
Trzeciego dnia naszego pobytu w Transylwanii, w przeddzień wyruszenia na pielgrzymi szlak do sanktuarium maryjnego w Csiksomlyó udaliśmy się wraz z naszymi przyjaciółmi do stolicy ich diecezji. Po niezwykle serdecznym spotkaniu z biskupem ordynariuszem, po zwiedzeniu pięknej, liczącej ponad tysiąc lat gotyckiej katedry udaliśmy się na obiad do budynku seminarium duchownego. Krocząc jego korytarzami, w pewnym momencie, stanąłem jak wryty, bo oto na jednej ze ścian wokół zabytkowego, drewnianego krzyża wisiały zdjęcia słynnych teologów minionego wieku: Pierre'a Teilhard'a de Chardin, Hans'a Künga, Karl'a Rahnera, Ives Congar'a, Hansa Ursa von Balthasar'a, Edwarda Schillebeeckx'a, Henri de Lubac'a, oraz na ostatnim miejscu ... Benedykta XVI. Obraz mówił sam za siebie...
Mater Ecclesiae - ora pro nobis!
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
OdpowiedzUsuńSzanowny księże Krzysztofie.
Treści zawarte we wpisach księdza O ''Kościele chrystusowym'', czyli myśl w tygodniu modlitw o jedność chrześcijan bardzo poważnie mnie zaniepokoiła. Lektura bloga napełniała mnie do tego czasu radością i nadzieją, że oto w Kościele Katolickim zaczyna się stopniowo odradzać wiara, przekazana przez apostołów i kultywowana przez niemal 20 wieków, wiara, która wydała tylu świętych i męczenników.
Cóż mnie tak zaniepokoiło? Pisze ksiądz „Wieczorna dyskusja pośród wielu innych dotknęła i tematu ekumenizmu…. Z zainteresowaniem słuchaliśmy opowieści kolegów o wspólnych międzywyznaniowych nabożeństwach, licznych akcjach charytatywnych i krzewiących węgierską kulturę imprezach. Wreszcie, kiedy powiedzieli nam o wzajemnym zapraszaniu się księży i pastorów z okolicznościowymi kazaniami, zapytałem: ''No dobrze, ale o czym wy na tych kazaniach mówicie?''. ''Widzisz tu jest pewien problem - usłyszałem w odpowiedzi - umówiliśmy się między nami, że na wspólnych nabożeństwach nie będziemy mówić o Trójcy, Chrystusie-Bogu, sakramentach, grzechu pierworodnym, wartości chrztu, nie wspominając już o kulcie Maryi i świętych. To ze względu na unitarian. No, ale przecież wszyscy należymy do chrystusowego Kościoła!''.
Po pierwsze ekumenizm. Takie to nowoczesne i współczesne, a jednak zabójcze dla wiary katolickiej.
Pan Jezus Chrystus ustanowił jeden, jedyny Kościół i tylko ten jeden, jedyny Kościół jest prawdziwy. Od założenia aż po skończenie świata. Katolik modli się „wierzę w jeden święty, powszechny i apostolski Kościół”. I ten Kościół jest chrystusowy. Jeżeli w to wierzę rzeczywiście i ufam słowu Bożemu, to nie mam żadnych wątpliwości, że inne wyznania, religie i kościoły są fałszywe i nie prowadzą do zbawienia. Chociażby posiadały jakieś fragmenty czy strzępy prawdy. Nie mogą też być z tego względu nazywane Kościołami chrystusowymi, bo nimi nie są. Koniec, basta.
Jeżeli jakaś potrawa wyglądająca bardzo apetycznie zawiera jakieś toksyny lub truciznę (nawet w niewielkich ilościach), których nie można dostrzec, to efekt prędzej czy później okaże się mniej czy bardziej dokuczliwy. Pierwsze, niestety zgniłe owoce aggiornamento są już widoczne.
CDN
Drogi Catholicusie! Odpisuję z opóźnieniem ponieważ z internetu od jakiegoś czasu korzystam sporadycznie. Dziękuję za wszystkie wpisy. Obawiam się jednak, że nie zrozumiałeś przesłania tego postu. Nie ma podstaw do tego, abyś był zaniepokojony. Jeśli jeszcze raz na spokojnie przeczytasz cały tekst przekonasz się, że jest on w swym duchu głęboko polemiczny wobec postaw, które składają na ołtarzu szerokopojętej wspólnotowości prawdę o jednym, świętym, powszechnym i apostolskim Kościele katolickim. Z modlitwą
Usuń„Baczcie, abyście jedno byli” odnosi się właśnie do jedności Kościoła Katolickiego, czyli chrystusowego. Przez herezje czy schizmy kościół się nie podzielił. Heretycy i schizmatycy oddzielili się sami od Kościoła, bo zdradzili Prawdę Ojawioną.
OdpowiedzUsuńWierzę również mocno w to, co jest zawarte w słowie Bożym, spisanym lub przekazanym przez Tradycję, a co Kościół, jako objawione przez Boga, podaje do wierzenia, tak w Nauczaniu uroczystym, jak i w zwyczajnym Nauczaniu powszechnym.
Pismo Święte też wyraźnie ostrzega lud wierny, aby nie siadał do stołu z heretykami. Pan Jezus dał nakaz uczniom i następcom „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody”. Nauczać znaczy to samo co nawracać. Dlaczego więc zaprzestano nawracania? Jest to grzech przeciwko miłości, ponieważ heretyk naraża swoją duszę na potępienie a katolik obojętnie z nim „dialoguje”. Kochaj bliźniego, jak siebie samego. Jeżeli dążysz do zbawienia swojej duszy a nie robisz niczego dla zbawienia bliźniego (który jest w błędzie), jesteś winien jego śmierci wiecznej.
Kościół Katolicki w swoim nauczaniu aż do Piusa XII potępiał modernizm i ekumenizm. Kościół jednak od SWII dokonał jakiegoś zwrotu, i to w nieokreślonym kierunku. Nie odwołując „starej” nauki narzucił „nową”, często przeciwstawną. Nowym dokumentom nadano treści wieloznaczne. Czy ten Kościół jest jeszcze chrystusowy?
Po drugie ??? ''No dobrze, ale o czym wy na tych kazaniach mówicie?''. ''Widzisz tu jest pewien problem - usłyszałem w odpowiedzi - umówiliśmy się między nami, że na wspólnych nabożeństwach nie będziemy mówić o Trójcy, Chrystusie-Bogu, sakramentach, grzechu pierworodnym, wartości chrztu, nie wspominając już o kulcie Maryi i świętych. To ze względu na unitarian”.
I to jest dowód zdradę Pana Jezusa, naszego odkupiciela i Matki Kościoła, Królowej Nieba i Ziemi!!!
„No, ale przecież wszyscy należymy do chrystusowego Kościoła!''. Nie panowie, nie należycie do Kościoła chrystusowego, bo Chrystus takiego Kościoła nie powołal.
Na koniec jeszcze jedna perełka.
„Krocząc jego korytarzami, w pewnym momencie, stanąłem jak wryty, bo oto na jednej ze ścian wokół zabytkowego, drewnianego krzyża wisiały zdjęcia słynnych teologów minionego wieku: Pierre'a Teilhard'a de Chardin, Hans'a Künga, Karl'a Rahnera, Ives Congar'a, Hansa Ursa von Balthasar'a, Edwarda Schillebeeckx'a, Henri de Lubac'a, oraz na ostatnim miejscu ... Benedykta XVI. Obraz mówił sam za siebie...”
Jeżeli tacy teologowie zajmują poczesne miejsce w dzisiejszym Kościele, to nie oczekujmy dobrych owoców.
Poniżej garść opinii.
Niezwykle złożona i skomplikowana myśl Teilharda, która została ukazana w tym tekście jedynie w skromnym zarysie była przedmiotem kontrowersji również po jego śmierci – świadczą o tym dekrety Świętego Oficjum z lat 1957 oraz 1962 utrudniających rozpowszechnienie teilhardowskiej teologii. Podczas Soboru Watykańskiego II myśl Teilharda na nowo odżyła za sprawą wspomnianego już kard. Henri de Lubaca oraz Karla Rahnera, również jezuity. Również w soborowej konstytucji pastoralnej o Kościele w świecie doszukać się można wpływów myśli Teilharda. Wpływ jego myśli na dialog międzyreligijny (tzw. planetaryczna ekumeniczność) i światopoglądowy (nauki przyrodnicze) był przedmiotem wielu publikacji naukowych we Francji, a w szczególności w Stanach Zjednoczonych.
Kościół potępił dzieła Teilharda. I przestrzegł bardzo poważnie przed ich rozpowszechnieniem. Oto monit Świętej Kongregacji Świętego Oficjum w pełnym brzmieniu:
OdpowiedzUsuńhttp://www.krajski.com.pl/teilhard.htm
Upowszechnia się pewne prace, także wydawane po śmierci autora, ojca Piotra Teilhard de Chardin, które niemałą życzliwością są otaczane. Pomijając sąd o kwestiach należących do nauk pozytywnych, należy powiedzieć, że w sprawach tak filozoficznych jak też i teologicznych dostatecznie jasno we wspomnianych pracach roi od takich niejasności, jak też ciężkich błędów, które sprzeciwiają się doktrynie katolickiej. Z tego powodu Ojcowie Świętej Kongregacji Św. Oficjum zachęcają wszystkich Biskupów jak też i Przełożonych Instytutów religijnych, Rektorów Seminariów a także Władze Uniwersytetów, aby dusze, przede wszystkim młodzieży, skutecznie strzegli przed niebezpieczeństwami prac ojca Piotra Teilhard de Chardin i jego zwolenników.
Dokument ten datowany jest na 30 czerwca 1962 r. Do dziś dnia to potępienie nie zostało odwołane. Mimo to książki tego autora są wydawane, w seminariach filozofię Teilharda przedstawia się jako odkrywczą. Podkreślmy jeszcze raz - według Teilharda materia staje się duchem, natura staje się nadprzyrodzona, a ludzkość - w ostateczności staje się Chrystusem. Jak niszcząca dla dusz ludzkich jest ta teologia przekonujemy się na co dzień. Jego dzieła przetarły drogę New Age’owi. Nic dziwnego, jeśli głosił, że: Radość życia to największa potęga kosmiczna.
Reasumując - paleontolog ojciec Teilhard de Chardin był zamieszany w co najmniej dwóch poważnych naukowych mistyfikacjach. A teolog? Jak wyglądała jego kariera jako teologa i filozofa. Wspomnieliśmy już o monicie Świętej Kongregacji. Spójrzmy jednak na całą jego karierę naukową:
1926 - Przełożeni Towarzystwa Jezusowego zakazują o. De Chardin dalszego nauczania
1927 - Stolica Apostolska odmawia imprimatur dla “Środowiska Bożego” (Le milieu divin)
1933 - Stolica Apostolska nakazuje rezygnację ze stanowiska w Paryżu
1941 - Pełen zakaz Stolicy Apostolskiej pisania i wykładania na tematy filozoficzne
1948 - Generał Jezuitów zakazuje o. de Chardin publikacji “Fenomenu ludzkiego” i zajmowania jakichkolwiek stanowisk dydaktycznych w College de France
1955 - Zakazano Teilhardowi de Chardin uczestnictwa w Międzynarodowym Kongresie Paleontologicznym. W tym samym roku Teilhard nagle umiera.
1957 - opublikowano prace Teilharda bez zgody i wbrew zarządzeniom Stolicy Apostolskiej.
1962 - Wydano wspomniany już monit Świętej Kongregacji
1963 - Wikariat Rzymu (diecezja zarządzana w imieniu papieża Pawła VI) nakazuje wszystkim katolickim księgarniom wycofanie z obiegu wszelkich prac Teilharda i wszystkie książki, popierające jego błędne nauki.
1967 - Kongregacja Doktryny Wiary oświadcza, że nic się nie zmieniło w sprawie Teilharda i monit z 30 lipca 1962 zachowuje nadal swoją moc -datowane na 8 marca.
1967 - Ponowne potwierdzenie Monitu - 20 października
1970 - Ponowne potwierdzenie Monitu
1971 - Ponowne potwierdzenie Monitu
1982 - Ponowne potwierdzenie Monitu
http://www.bibula.com/?p=66
OdpowiedzUsuńJest rzeczą znaną, że i inni prominentni teologowie byli pod czujnym okiem Świętego Oficjum, a niektórym groziła wręcz ekskomunika. Do grupy tej należą: Yves Congar, Henri de Lubac, Karl Rahner czy Hans Urs von Balthasar. Należy jak najczęściej przypominać nazwiska osób odpowiedzialnych za kierowanie bądź inspirowanie soborowych ruchów progresywistycznych. Do tej grupy należeli między innymi: kardynał YvesCongar, OP, Karl Rahner, SJ, Edward Schillebeeckx, OP, Hans Küng, a także nie uczestniczący bezpośredniochoć wpływowi: Hans Urs von Balthasar oraz Pierre Teilhard de Chardin, SJ. ….. Ojciec Karl Rahner, SJ, tylko o krok od oficjalnego potępienia za swe poglądy przezpapieża Piusa XII, został całkowicie zrehabilitowany, a później zaproszony został przez Jana XXIII do udziału w obradach soborowych. Jego heretyckie teksty niemal w całości wykorzystane zostały w konstytucjach Lumen Gentium (O Kościele) czy Dei Verbum, które właściwie sam redagował. W duchu posoborowej “wiosny” organizuje się w Watykanie (marzec 2004) specjalne sympozja rozkoszujące się heretycką twórczością K. Rahnera. Hans Urs von Balthasar, ze swą dysydencką teologią (np. nie wierzył w istnienie piekła), był o krok od nominacji kardynalskich z rąk Jana Pawła II (zmarł zaledwie kilka godzin przed ceremonią).Wszyscy ci teologowie głosili poglądy sprzeczne z odwieczną nauką Kościoła i nazwiska te przeszłyby w zapomnienie, gdyby właśnie górę w Kościele nie wzięla frakcja liberalna, z ks. Józefem Ratzingerem i ks. Karolem Wojtyłą, i nie poprowadziła Kościół…Gdzie?…
Czytaj m.in.: “Poznacie ich po ich owocach…” – Spojrzenie na dzisiejszy Kościół
Taki jest mój głos w tej sprawie.
Sczęść Boże.