piątek, 6 maja 2016

Nie rzucać kadzidła na ołtarze obcych bogów - kazanie ku czci św. Floriana męczennika


Mamy, moi Drodzy, mówić dziś o św. Florianie (...). Znacie jego życiorys: żołnierz rzymski, legionista, męczennik żyjący na przełomie III i IV w. Florian poniósł śmierć ze względu na to, że nie zgodził się na spalenie kadzidła przed posągiem pogańskiego bóstwa. Rzec by można rzecz drobna, rzecz nic nieznacząca – rzucić garść wonności w ogień, ale przecież od tego wyboru zależało jego życie wieczne. Taka postawa św. Floriana przypomina nam, że są wartości w życiu chrześcijańskim, które nie podlegają negocjacjom, które nie mogą stać się przedmiotem targów i spekulacji. Są to wartości, za które w razie potrzeby, trzeba oddać nam życie. A pierwszą z nich jest nasza święta katolicka wiara. 
Chrześcijaństwo nie jest jakąś filozofią życiową, jedną z wielu filozofii, którą można dowolnie zmieniać w zależności od okoliczności i potrzeb. Trzeba to powtarzać nieustannie, że w czasach, w których przyszło nam żyć, jak to określał papież Benedykt XVI, w czasach dyktatury relatywizmu trzeba nieustannie przypominać, że Chrześcijaństwo jest jedyną prawdziwą wiarą, jest jedyną w swoim rodzaju rzeczywistością, w której rozgrywa się dramat zbawienia każdego człowieka.
Oddać życie za wiarę. Przyznacie, moi Drodzy, że jest coś w takiej postawie, czego współczesny człowiek pojąć nie może, przed czym się wzbrania. Łatwiej jest dziś mówić o wierze w wymiarze ekologii, dialogu, akceptowania różnic ponad podziałami... Ale przecież taka wiara nie zbawia! Nikt nie idzie do nieba i nikt nie będzie potępiony z tego powodu, że nie segregował śmieci. I święci, którzy oddali życie za Chrystusa, jak św. Florian, uczą nas powagi wiary, uczą nas, jak poważnie traktować Pana Boga.
Wartości niepodlegające negocjacjom. To szacunek do ludzkiego życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci. To dobro wspólne, dobro Ojczyzny, narodu. Są bowiem trzy wspólnoty stworzone przez Pana Boga, w której to z Jego woli dokonuje się uświęcenie człowieka. Tymi wspólnotami są: Kościół, naród i rodzina. I tych to, aż po ofiarę z życia, trzeba nam bronić.  Zatrzymam się przez chwilę nad tematem narodu. Św. Florian był oficerem rzymskim, który dobrze znał i wypełniał obowiązki względem swojej Ojczyzny.
Jak nas poucza historia, między innymi historia kryzysu i upadku Cesarstwa Rzymskiego – naród trwa, dopóki żyje w nim pragnienie wolności. Naród trwa dopóty, dopóki nie odda w obce ręce tego, co ma najwspanialsze i najświętsze. Tego, co stanowi o Jego tożsamości i kształtuje charakter kolejnych pokoleń. Mam tu na myśli wiarę, religijne i narodowe Tradycje, historię, obyczaje i kulturę. Naród trwa dopóki on sam nie popełni samobójstwa ducha dając sobie wmówić, że lepiej jest dla jakichś racji, zrezygnować ze swoich uczciwych pragnień. Słyszmy to jako Polacy, że w dzisiejszych czasach trzeba nam być jak najmniej polskimi. Jako katolicy słyszymy słowa, że już dziś tak żyć nie można, że trzeba zrezygnować, poddać się i ustąpić w imię pokoju, dialogu, wolności, równości i braterstwa. Słyszymy, że to przesada upominać się o życie dzieci nienarodzonych, że nie można sprzeciwiać się procedurze in vitro, że nie wolno nam sceptycznie wypowiadać się o homoseksualizmie. I w tym miejscu chcę przywołać Patrona dnia dzisiejszego – św. Floriana. Jak myślicie, jak zachowałby się on dzisiaj? Czy rzuciłby garść kadzidła na ołtarzu bożka nowoczesności? Czy wprost przeciwnie, pozostałby wierny Chrystusowi, pozostałby wierny duchowi służby państwu, nawet jeśli ono, tak jak to było w przypadku Cesarstwa Rzymskiego, było państwem pogrążonym w kryzysie?
W którą stronę pójdzie Polska? Czy pójdziemy za Chrystusem, czy za bóstwami modernizmu? Czy stać nas będzie na Florianową wierność chrześcijańskim zasadom, czy sprzedamy to, co mamy najcenniejszego za miraże nowoczesności? Dalsze losy naszego państwa są niewątpliwie w rękach Bożej Opatrzności. Tylko jeden Bóg i nikt inny będzie decydował o naszej przyszłości. Nigdzie jednak nie jest powiedziane, że my jako naród, po dokonaniu złych wyborów, nie możemy przestać istnieć. Boża Opatrzność ma bowiem swoje priorytety i z całą pewnością nie należy do nich ocalenie Polski za wszelką cenę. Trzeba to powiedzieć jasno i wyraźnie. Historia uczy nas tego, że Polska i Polacy są Panu Bogu potrzebni w toczącym się konflikcie pomiędzy siłami dobra i zła pod jednym warunkiem, z jedną klauzulą, tj. dopóty dopóki stoimy po właściwej stronie barykady, dopóki jesteśmy wierni Chrystusowi i rzymskiemu papieżowi. I jeśli odejdziemy od nich, jeśli podepczemy naszą świętą katolicką wiarę, jeśli zaczniemy rzucać kadzidło na ołtarze obcych bożków, jeśli podepczemy życie nienarodzonych dzieci, nierozerwalność małżeństwa, rodzinę – ów naturalny porządek rzeczy, w którym człowiek rodzi się, wychowuje i rozwija się i umiera, to w tym ostatecznym rozrachunku może się okazać, że taka niekatolicka Polska nie jest Panu Bogu do niczego potrzebna. To nie przesada. To nie jest nadmierny pesymizm. Mieliśmy na to przykład na przełomie XVIII i XIX w., kiedy zniknęliśmy z mapy świata na ponad wiek, ponieważ Pan Bóg uznał, że nie potrzebna jest mu druga zrewoltowana i masońska Francja nad Wisłą, że nie potrzebna jest Mu gilotyna w Warszawie i Wandea w Małopolsce i na Mazowszu i lepiej jest, by dla zbawienia dusz ludów zamieszkujących obszar I Rzeczypospolitej, aby Polska jako odrębny twór polityczny przestała istnieć. Wybór więc należy do nas, drodzy Bracia i Siostry, czy rzucić, czy nie rzucić kadzidło na ołtarze obcych bożków.
Św. Florian jest czczony w Kościele jako patron strażaków, tych, którzy z narażeniem życia walczą z ogniem. Jest więc dzisiejsze święto dobrą okazją ku temu, by podziękować druhom z zawodowych i ochotniczych jednostek strażackich za ich pełną poświęcenia służbę. Służbę, rzec by można, Ewangelii w praktyce, w której niosą oni pomoc bliźniemu nie rzadko z narażeniem życia.
Lecz św. Florian może i powinien orędować za nami nie tylko gdy walczymy z ogniem fizycznym, ale również wtedy, kiedy przychodzi nam się zmagać z ogniem wewnętrznym – z ogniem żądz i nieokiełznanych namiętności. Zatrzymajmy się przez chwilę nad tym tematem. Jaka broń na pokusy? Mistrzowie duchowości wymieniają cztery rzeczy, cztery sprawy, które pomagają nam gasić ogień pokus.
Po pierwsze to brak zaufania do siebie. To świadomość, tego, że sami z siebie nie jesteśmy w stanie uczynić nic dobrego. Choćbyśmy odczuwali w sercu, że wolni jesteśmy od tego typu skłonności, nie ufajmy zbytnio temu odczuciu lecz miejmy się zawsze na baczności. Mówi Pismo Święte: „Czuwajcie byście nie ulegli pokusie”. Człowiek bowiem na wskutek grzechu pierworodnego jest słaby. Jest niczym słoma, które leży przed wielkim ogniskiem i w każdej chwili może zapłonąć. Sama dobra wola nie wystarczy. Nie wystarczy powtarzać sobie: „Nie chcę obrazić Boga”, „To już się nigdy więcej nie powtórzy”. Zbawienie naszej duszy zależy od tego, czy zdobędziemy się na to, by uciec przed grzechem.
Drugim elementem jest całkowite zaufanie Bogu. W każdej sytuacji i w każdym momencie. Również i w tych chwilach, kiedy spadają na nas nieszczęścia. Również w tych chwilach, w których nie potrafimy uwolnić się od grzechów, z którymi walczymy. Trzeba nam mieć świadomość, że wszystkie doświadczenia jakie na nas spadają w tym względzie, służą naszemu pożytkowi duchowemu i jeśli są tylko przeżywane w duchu katolickim, mogą się stać jakimś etapem w rozwoju naszej duchowości i mają dla nas pedagogiczny charakter.
Po trzecie – ćwiczenia duchowe. Ćwiczenia umysłu i woli. Z jednej strony nasz umysł trzeba nam chronić przed niewiedzą, która oddala nas od Prawdy, ale z drugiej strony trzeba go powstrzymać przed zgubną ciekawością.
A na koniec wreszcie modlitwa, przede wszystkim modlitwa błagalna, bez której nie mamy żadnych szans na jakikolwiek postęp na drodze doskonałości ducha.
Św. Florianie – nasz patronie. Wspieraj nas w walce z ogniem fizycznym i duchowym. Uproś nam łaskę wierności Ewangelii i Kościołowi rzymskiemu. Nie pozwól byśmy ulegli pokusie rzucania kadzidła obcym bogom, daj siłę do trwania na posterunku, nawet gdy już sami nie widzimy sensu dalszej walki. Błogosław Ojczyźnie naszej, by Polska mogła nadal istnieć ku chwale Boga, na pożytek Świętego Kościoła rzymskiego oraz dla dobra każdego człowieka. Amen.

(Kazanie zostało wygłoszone dnia 4 maja 2016 r. podczas uroczystości odpustowych w parafii św. Floriana w Koprzywnicy).

3 komentarze:

  1. Bardzo dobrze czyta się Księdza wpisy, są takie żywe i trafne, trochę w stylu "przedsoborowym", a nie tylko w kółko o miłości Bożej i miłosierdziu. Wiem, że to drażliwy temat, ale może pokusiłby się Ksiądz na mały komentarz do nieszczęsnej adhortacji papieża?

    OdpowiedzUsuń
  2. O tej nieszczęsnej adhortacji jest kilka b. dobrych felietonów na Polonia Christiana 24, np.
    http://www.pch24.pl/mocne-slowa-antonio-socciego-na-temat-papieskiej-adhortacji-amoris-laetitia,42532,i.html
    http://www.pch24.pl/prawdziwe-zagrozenie---rozchwianie-zasad-i-prawd,43263,i.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście te artykuły są dobre, ale brakuje mi wypowiedzi polskich duchownych w sprawie adhortacji. Zapanowało w polskim Kościele dziwne milczenie w tej sprawie, a jeśli ktoś się wypowiada, to w stylu "nic się nie zmieniło", co nie wydaje się być prawdą - właśnie w kontekście wypowiedzi kard. Schneidera, Burke, czy pana R. de Mattei. Generalnie panuje zamęt, bo każdy inaczej odczytuje adhortację, co może doprowadzić do różnych praktyk; już biskupi niemieccy i filipińscy ogłosili, że Komunia dla cudzołożników, w pewnych przypadkach, będzie dopuszczalna. Czy Kościół podzieli się ?

    OdpowiedzUsuń