Mamy, moi
Drodzy, mówić dziś o św. Florianie (...). Znacie jego życiorys: żołnierz
rzymski, legionista, męczennik żyjący na przełomie III i IV w. Florian poniósł
śmierć ze względu na to, że nie zgodził się na spalenie kadzidła przed posągiem
pogańskiego bóstwa. Rzec by można rzecz drobna, rzecz nic nieznacząca – rzucić
garść wonności w ogień, ale przecież od tego wyboru zależało jego życie
wieczne. Taka postawa św. Floriana przypomina nam, że są wartości w życiu
chrześcijańskim, które nie podlegają negocjacjom, które nie mogą stać się
przedmiotem targów i spekulacji. Są to wartości, za które w razie potrzeby,
trzeba oddać nam życie. A pierwszą z nich jest nasza święta katolicka
wiara.
Chrześcijaństwo
nie jest jakąś filozofią życiową, jedną z wielu filozofii, którą można dowolnie
zmieniać w zależności od okoliczności i potrzeb. Trzeba to powtarzać
nieustannie, że w czasach, w których przyszło nam żyć, jak to określał papież
Benedykt XVI, w czasach dyktatury relatywizmu trzeba nieustannie przypominać,
że Chrześcijaństwo jest jedyną prawdziwą wiarą, jest jedyną w swoim rodzaju
rzeczywistością, w której rozgrywa się dramat zbawienia każdego człowieka.
Oddać życie za
wiarę. Przyznacie, moi Drodzy, że jest coś w takiej postawie, czego współczesny
człowiek pojąć nie może, przed czym się wzbrania. Łatwiej jest dziś mówić o
wierze w wymiarze ekologii, dialogu, akceptowania różnic ponad podziałami... Ale
przecież taka wiara nie zbawia! Nikt nie idzie do nieba i nikt nie będzie
potępiony z tego powodu, że nie segregował śmieci. I święci, którzy oddali
życie za Chrystusa, jak św. Florian, uczą nas powagi wiary, uczą nas, jak poważnie
traktować Pana Boga.
Wartości
niepodlegające negocjacjom. To szacunek do ludzkiego życia od poczęcia aż do
naturalnej śmierci. To dobro wspólne, dobro Ojczyzny, narodu. Są bowiem trzy
wspólnoty stworzone przez Pana Boga, w której to z Jego woli dokonuje się
uświęcenie człowieka. Tymi wspólnotami są: Kościół, naród i rodzina. I tych to,
aż po ofiarę z życia, trzeba nam bronić. Zatrzymam się przez chwilę nad tematem narodu.
Św. Florian był oficerem rzymskim, który dobrze znał i wypełniał obowiązki
względem swojej Ojczyzny.
Jak nas poucza
historia, między innymi historia kryzysu i upadku Cesarstwa Rzymskiego – naród
trwa, dopóki żyje w nim pragnienie wolności. Naród trwa dopóty, dopóki nie odda
w obce ręce tego, co ma najwspanialsze i najświętsze. Tego, co stanowi o Jego
tożsamości i kształtuje charakter kolejnych pokoleń. Mam tu na myśli wiarę,
religijne i narodowe Tradycje, historię, obyczaje i kulturę. Naród trwa dopóki
on sam nie popełni samobójstwa ducha dając sobie wmówić, że lepiej jest dla
jakichś racji, zrezygnować ze swoich uczciwych pragnień. Słyszmy to jako
Polacy, że w dzisiejszych czasach trzeba nam być jak najmniej polskimi. Jako
katolicy słyszymy słowa, że już dziś tak żyć nie można, że trzeba zrezygnować,
poddać się i ustąpić w imię pokoju, dialogu, wolności, równości i braterstwa.
Słyszymy, że to przesada upominać się o życie dzieci nienarodzonych, że nie
można sprzeciwiać się procedurze in vitro,
że nie wolno nam sceptycznie wypowiadać się o homoseksualizmie. I w tym miejscu
chcę przywołać Patrona dnia dzisiejszego – św. Floriana. Jak myślicie, jak
zachowałby się on dzisiaj? Czy rzuciłby garść kadzidła na ołtarzu bożka
nowoczesności? Czy wprost przeciwnie, pozostałby wierny Chrystusowi, pozostałby
wierny duchowi służby państwu, nawet jeśli ono, tak jak to było w przypadku
Cesarstwa Rzymskiego, było państwem pogrążonym w kryzysie?
W którą stronę
pójdzie Polska? Czy pójdziemy za Chrystusem, czy za bóstwami modernizmu? Czy
stać nas będzie na Florianową wierność chrześcijańskim zasadom, czy sprzedamy
to, co mamy najcenniejszego za miraże nowoczesności? Dalsze losy naszego
państwa są niewątpliwie w rękach Bożej Opatrzności. Tylko jeden Bóg i nikt inny
będzie decydował o naszej przyszłości. Nigdzie jednak nie jest powiedziane, że
my jako naród, po dokonaniu złych wyborów, nie możemy przestać istnieć. Boża
Opatrzność ma bowiem swoje priorytety i z całą pewnością nie należy do nich
ocalenie Polski za wszelką cenę. Trzeba to powiedzieć jasno i wyraźnie.
Historia uczy nas tego, że Polska i Polacy są Panu Bogu potrzebni w toczącym
się konflikcie pomiędzy siłami dobra i zła pod jednym warunkiem, z jedną
klauzulą, tj. dopóty dopóki stoimy po właściwej stronie barykady, dopóki
jesteśmy wierni Chrystusowi i rzymskiemu papieżowi. I jeśli odejdziemy od nich,
jeśli podepczemy naszą świętą katolicką wiarę, jeśli zaczniemy rzucać kadzidło
na ołtarze obcych bożków, jeśli podepczemy życie nienarodzonych dzieci,
nierozerwalność małżeństwa, rodzinę – ów naturalny porządek rzeczy, w którym
człowiek rodzi się, wychowuje i rozwija się i umiera, to w tym ostatecznym
rozrachunku może się okazać, że taka niekatolicka Polska nie jest Panu Bogu do
niczego potrzebna. To nie przesada. To nie jest nadmierny pesymizm. Mieliśmy na
to przykład na przełomie XVIII i XIX w., kiedy zniknęliśmy z mapy świata na
ponad wiek, ponieważ Pan Bóg uznał, że nie potrzebna jest mu druga zrewoltowana
i masońska Francja nad Wisłą, że nie potrzebna jest Mu gilotyna w Warszawie i
Wandea w Małopolsce i na Mazowszu i lepiej jest, by dla zbawienia dusz ludów
zamieszkujących obszar I Rzeczypospolitej, aby Polska jako odrębny twór
polityczny przestała istnieć. Wybór więc należy do nas, drodzy Bracia i
Siostry, czy rzucić, czy nie rzucić kadzidło na ołtarze obcych bożków.
Św. Florian
jest czczony w Kościele jako patron strażaków, tych, którzy z narażeniem życia
walczą z ogniem. Jest więc dzisiejsze święto dobrą okazją ku temu, by
podziękować druhom z zawodowych i ochotniczych jednostek strażackich za ich
pełną poświęcenia służbę. Służbę, rzec by można, Ewangelii w praktyce, w której
niosą oni pomoc bliźniemu nie rzadko z narażeniem życia.
Lecz św.
Florian może i powinien orędować za nami nie tylko gdy walczymy z ogniem fizycznym,
ale również wtedy, kiedy przychodzi nam się zmagać z ogniem wewnętrznym – z
ogniem żądz i nieokiełznanych namiętności. Zatrzymajmy się przez chwilę nad tym
tematem. Jaka broń na pokusy? Mistrzowie duchowości wymieniają cztery rzeczy,
cztery sprawy, które pomagają nam gasić ogień pokus.
Po pierwsze to
brak zaufania do siebie. To świadomość, tego, że sami z siebie nie jesteśmy w
stanie uczynić nic dobrego. Choćbyśmy odczuwali w sercu, że wolni jesteśmy od
tego typu skłonności, nie ufajmy zbytnio temu odczuciu lecz miejmy się zawsze
na baczności. Mówi Pismo Święte: „Czuwajcie byście nie ulegli pokusie”.
Człowiek bowiem na wskutek grzechu pierworodnego jest słaby. Jest niczym słoma,
które leży przed wielkim ogniskiem i w każdej chwili może zapłonąć. Sama dobra
wola nie wystarczy. Nie wystarczy powtarzać sobie: „Nie chcę obrazić Boga”, „To
już się nigdy więcej nie powtórzy”. Zbawienie naszej duszy zależy od tego, czy
zdobędziemy się na to, by uciec przed grzechem.
Drugim
elementem jest całkowite zaufanie Bogu. W każdej sytuacji i w każdym momencie.
Również i w tych chwilach, kiedy spadają na nas nieszczęścia. Również w tych
chwilach, w których nie potrafimy uwolnić się od grzechów, z którymi walczymy.
Trzeba nam mieć świadomość, że wszystkie doświadczenia jakie na nas spadają w
tym względzie, służą naszemu pożytkowi duchowemu i jeśli są tylko przeżywane w
duchu katolickim, mogą się stać jakimś etapem w rozwoju naszej duchowości i
mają dla nas pedagogiczny charakter.
Po trzecie – ćwiczenia duchowe.
Ćwiczenia umysłu i woli. Z jednej strony nasz umysł trzeba nam chronić przed
niewiedzą, która oddala nas od Prawdy, ale z drugiej strony trzeba go
powstrzymać przed zgubną ciekawością.
A na koniec
wreszcie modlitwa, przede wszystkim modlitwa błagalna, bez której nie mamy
żadnych szans na jakikolwiek postęp na drodze doskonałości ducha.
Św. Florianie
– nasz patronie. Wspieraj nas w walce z ogniem fizycznym i duchowym. Uproś nam
łaskę wierności Ewangelii i Kościołowi rzymskiemu. Nie pozwól byśmy ulegli
pokusie rzucania kadzidła obcym bogom, daj siłę do trwania na posterunku, nawet
gdy już sami nie widzimy sensu dalszej walki. Błogosław Ojczyźnie naszej, by
Polska mogła nadal istnieć ku chwale Boga, na pożytek Świętego Kościoła
rzymskiego oraz dla dobra każdego człowieka. Amen.
(Kazanie zostało wygłoszone dnia 4 maja 2016 r. podczas uroczystości odpustowych w parafii św. Floriana w Koprzywnicy).
(Kazanie zostało wygłoszone dnia 4 maja 2016 r. podczas uroczystości odpustowych w parafii św. Floriana w Koprzywnicy).
Bardzo dobrze czyta się Księdza wpisy, są takie żywe i trafne, trochę w stylu "przedsoborowym", a nie tylko w kółko o miłości Bożej i miłosierdziu. Wiem, że to drażliwy temat, ale może pokusiłby się Ksiądz na mały komentarz do nieszczęsnej adhortacji papieża?
OdpowiedzUsuńO tej nieszczęsnej adhortacji jest kilka b. dobrych felietonów na Polonia Christiana 24, np.
OdpowiedzUsuńhttp://www.pch24.pl/mocne-slowa-antonio-socciego-na-temat-papieskiej-adhortacji-amoris-laetitia,42532,i.html
http://www.pch24.pl/prawdziwe-zagrozenie---rozchwianie-zasad-i-prawd,43263,i.html
Rzeczywiście te artykuły są dobre, ale brakuje mi wypowiedzi polskich duchownych w sprawie adhortacji. Zapanowało w polskim Kościele dziwne milczenie w tej sprawie, a jeśli ktoś się wypowiada, to w stylu "nic się nie zmieniło", co nie wydaje się być prawdą - właśnie w kontekście wypowiedzi kard. Schneidera, Burke, czy pana R. de Mattei. Generalnie panuje zamęt, bo każdy inaczej odczytuje adhortację, co może doprowadzić do różnych praktyk; już biskupi niemieccy i filipińscy ogłosili, że Komunia dla cudzołożników, w pewnych przypadkach, będzie dopuszczalna. Czy Kościół podzieli się ?
OdpowiedzUsuń