środa, 17 października 2012

Róbta co chceta?, czyli krótka myśl o chrześcijańskiej koncepcji wolności

       Nciu eub fujuw kipo ejdoj wehbi cfuj dodu ... - jak myślicie, czy wolność pisania polega na biciu w klawiaturę, gdzie popadnie? Jeśli tak, to proszę bardzo! nubai ucbu lab leboc lu wob. Oto dowód mojej niczym nieograniczonej wolności! Wyzwolenia się od tyranii gramatyki i ortografii! Sja foc nedisej dison lik dojkel.
        Niestety, w dzisiejszym świecie wolność rozumiana jest w taki właśnie sposób. Jest pojmowana w kategoriach prawa do robienia wszystkiego, na co ma się ochotę, wszystkiego, co nam się podoba. Co więcej, mówienie o tym, że pewne zachowania i wybory nie przystoją nam jako ludziom ponieważ przeczą naszej godności, traktowane jest jako dowód zniewolenia.
       A może wolność polega na czymś innym? Może polega ona na przylgnięciu do wartości i czynieniu tego, co powinniśmy robić? Aby zrozumieć lepiej to, co chcę powiedzieć pomyślmy przez chwilę o nauce gry na instrumencie. Początkowo dla każdego młodego pianisty, czy skrzypka wielogodzinne ćwiczenia są w pewnym sensie zniewoleniem, jednak, po jakimś czasie, okazuje się, że to, co nas ograniczało i nie pozwalało razem z innymi dziećmi grać w piłkę i bawić się w chowanego okazuje się drogą ku wyższej formie wolności. Jej pełniejsza wizja opiera się właśnie na umiejętności wykonywania pewnych czynności nie byle jak, nie jak popadnie, ale w coraz lepszy sposób. Wolność polega bowiem na zaakceptowaniu pewnych norm postępowania, rozwijaniu w sobie tych nawyków, dzięki którym możemy wybierać to, co jest dobre i odrzucać to, co jest złe. Innymi słowy: stajemy się bardziej wolni jedynie wtedy, kiedy stajemy się lepsi.
       W tak ujętej wolności z łatwością odkrywamy jej metafizyczny wymiar. Dzięki właściwemu wykorzystywaniu naszej wolnej woli - jak mawiał włoski filozof i teolog ks. Cornelio Fabro - uczestniczymy w akcie stwórczym Boga, stajemy się Jego współpracownikami w pomnażaniu dobra. Wybory, których dokonujemy w życiu nie są więc bez znaczenia, ale kwalifikują całe nasze istnienie w kategoriach dobra i zła. Dla ks. Fabro, wolność została nam dana przede wszystkim po to, abyśmy kształtowali samych siebie i czynili z nas stworzenia, które coraz bardziej i bardziej stają się godne swego ostatecznego celu, czyli spotkania z Bogiem. Nie z jakimś, abstrakcyjnym Bogiem filozofów, ale Bogiem-Jezusem Chrystusem, Drogą, Prawdą i Życiem, odwiecznym Słowem Ojca, które stało się człowiekiem i weszło w historię świata rodząc się z Maryi Dziewicy.
         Bóg żadną miarą nie jest wrogiem ludzkiej wolności, a Jego przykazania zostały nam dane po to, aby nas wewnętrznie wyzwalały. Dlatego Izraelici otrzymali Dekalog na krótko po ich wyjściu z Egiptu. Pan nie chciał bowiem, aby Jego lud stając się zewnętrznie wolnym pogrążył się w  niewolniczej mentalności ducha. Stąd też oddawanie należnej czci Bogu, okazywanie szacunku rodzicom, ludzkiemu życiu, troska o czystość serca i ciała, przestrzeganie prawa własności, bycie uczciwym i sprawiedliwym w stosunku do innych ludzi - są nawykami istot wolnych, a nie dowodem ich zniewolenia. Kto zaś ucieka od tego rozumowania pogrąża się w jednej z największych, jeśli nie w największej iluzji współczesnego świata. A więc kiolsd nju foft didu dajn czy prawdziwa wolność, dobro i wieczne szczęście? Wybór należy do Ciebie!
Virgo Clemens - ora pro nobis!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz