poniedziałek, 29 lipca 2013

O porozumieniu z Metz, czyli dlaczego Sobór Watykański II nie potępił komunizmu? cz. II

"Religia - opium dla ludu i duchowa gorzałka"
       Nim postaramy się zrekonstruować chronologię wydarzeń, które doprowadziły do niepotępienia komunizmu przez Sobór Watykański II, na podstawie kilku tekstów chciałbym ukazać to, co sami ideolodzy tego światopoglądu mówili o religii, a później podać kilka przykładów praktycznego zastosowania tychże nauk.
       Włodzimierz Ilicz Uljanow, znany lepiej światu jako Włodzimierz Ilicz Lenin, w referacie o Stosunku partii robotniczej do religii wygłoszonym podczas debaty w 1909 r., tak oto przedstawiał zamiary rewolucji względem religii:

       "Cały swój światopogląd opiera socjaldemokracja na socjalizmie naukowym, tj. na marksizmie. (...) Marksizm to materializm. Jako taki jest on tak samo nieubłaganie wrogi religii, jak materializm encyklopedystów XVIII wieku lub materializm Feuerbacha. To nie ulega wątpliwości. Ale materializm dialektyczny Marksa i Engelsa idzie dalej niż encyklopedyści i Feuerbach i rozciąga filozofię materialistyczną na dziedzinę historii, na dziedzinę nauk społecznych. 
       Powinniśmy walczyć z religią. Jest to abecadło całego materializmu, a więc również marksizmu. Ale marksizm nie jest materializmem, który zatrzymał się na abecadle. Marksizm idzie dalej. Mówi on: należy umieć walczyć z religią, w tym zaś celu trzeba materialistycznie wyjaśnić źródła wiary i religii wśród mas. Walki z religią nie wolno ograniczać jedynie do abstrakcyjno-ideologicznej propagandy (...); walkę tę należy powiązać z konkretną praktyką ruchu klasowego, który zmierza do usunięcia społecznych korzeni religii. Dlaczego religia utrzymuje się wśród zacofanych warstw proletariatu miejskiego, wśród szerokich warstw półproletariatu, a także wśród mas chłopstwa? Wskutek ciemnoty ludu, odpowiada burżuazyjny postępowiec, radykał albo burżuazyjny materialista. A więc precz z religią, niech żyje ateizm, naszym głównym zadaniem jest rozpowszechnianie poglądów ateistycznych".  (W. Lenin, Dzieła wszystkie, t.17).

     Owo teoretyczne "nieubłaganie wrogie stanowisko" od Rewolucji październikowej do domniemanego upadku komunizmu w 1989 r., wyraziło się w praktyce pozbawieniem życia dziesiątek milionów "elementów kontrrewolucyjnych", głównie wyznawców Chrystusa ale również i przedstawicieli innych religii

Zbrodnie komunizmu      
       Pragnąc zobrazować ogrom i bestialstwo komunistycznych zbrodni chciałbym teraz przywołać książkę Hugh Thomasa The Spanish Civil War (Hiszpańska wojna domowa). Brytyjski historyk opisał w niej barbarzyńskie ekscesy wymierzone w Kościół katolicki, jakie miały miejsce w latach 1936-1939 w tym europejskim kraju. W toku drobiazgowo zaplanowanej i skrupulatnie przeprowadzonej polityki ateizacji władze republikańskie nakazały zamknięcie i skonfiskowanie wszystkich świątyń oraz całkowicie zakazały wszelkiej posługi kapłańskiej. Na terenach zajmowanych przez komunistów dochodziło do niszczenia kościołów i klasztorów, będących nie raz prawdziwymi perłami architektury. W samej tylko Barcelonie spalono 58 z 59 świątyń. Ocalała jedynie miejscowa katedra. W Cuenca komuniści spalili 10 000 tomów bezcennych ksiąg i dokumentów przechowywanych w tamtejszej katedrze. Organizowano spektakle antyreligijne, profanacje cmentarzy, zwłok oraz publiczne palenie krzyży i świętych obrazów. Szacuje się, że ofiarą rewolucji w Hiszpanii padło ponad 20 000 świątyń, czyli blisko 50 % kościołów!!!
       Równie wielkie były ofiary ludzkie. Na terenie całej strefy opanowanej przez rewolucjonistów od egzekucji i tortur zginęło razem 7937 duchownych: 12 biskupów, 5255 księży, 2492 zakonników, 283 zakonnice, 249 osób odbywających nowicjat oraz dziesiątki tysięcy wiernych świeckich. Zachowały się rozliczne świadectwa opisujące tortury jakim poddawano tych, którzy nie chcieli wyprzeć się wiary. I tak, matkę dwóch jezuickich księży uduszono wpychając jej krucyfiks do gardła. Proboszczowi z Navolorales, nim go zastrzelono, nie oszczędzono żadnej z chrystusowych mąk, a ojca Jose de la Cora z miasteczka El Saucejo ukrzyżowano do góry nogami na drzwiach kościoła. Żywych katolików wiązano razem ze zwłokami zmarłych i wystawiano ich na słońce, aby zgnili. Księży rozrywano bykami, topiono, obdzierano ze skóry, palono żywcem i kamieniowano. Jednak przy całym tym okrucieństwie, przy tym iście opętańczym działaniu rewolucjonistów zdumiewający jest fakt, że źródła historyczne nie podają ani jednego przypadku apostazji, ani jednego odejścia od wiary.
        Do roku 1962, czyli do rozpoczęcia obrad Soboru Watykańskiego II komunizm pociągnął za sobą dziesiątki milionów ofiar w Związku Radzieckim, Polsce, Węgrzech, Czechosłowacji, krajach nadbałtyckich, Rumunii, Bułgarii, Finlandii, Wschodnich Niemczech, Jugosławii, Albanii, Włoszech (prawie zupełnie nieznana historia Triangolo della morte w północnych prowincjach kraju), dalej w Chinach, Korei i Wietnamie. Komuniści z zimną krwią eksterminowali całe grupy społeczne i etniczne: miliony nie akceptujących nowego porządku rosyjskich robotników i chłopów (szacuje się, że w samym tylko 1922 r. na wskutek głodu zmarło 5 milionów Rosjan), co najmniej 6 milinów Ukraińców zostało pozbawionych życia w czasie Голодоморy, wymordowano lub deportowano miliony Kozaków dońskich, Mołdawian, mieszkańców Besarabii, Niemców nadwołżańskich, Polaków, którzy nie znaleźli się w granicach II Rzeczpospolitej, a następnie tych, którzy po 1939 r. trafili do strefy okupowanej przez ZSRR, dalej Tatarów krymskich, Czeczenów, Inguszy, Tybetańczyków i wielu innych. Już niebawem komunizm miał zebrać równie krwawe żniwo w Laosie, Kambodży, Etiopii, Mozambiku, w wielu krajach Ameryki Łacińskiej, a na Zachodzie Europy miał zatruć swą bezbożną ideologią myśl filozoficzno-polityczno-społeczną.
       Oto czym jest komunizmu w teorii i w praktyce. Sam więc pomysł niektórych hierarchów Kościoła katolickiego rozpoczęcia pertraktacji z przedstawicielami całkowicie podporządkowanej sowieckim służbom Cerkwi Moskiewskiej (patriarcha Aleksy nazywał Józefa Stalina "opiekunem Kościoła Prawosławnego" oraz "nadzieją całej ludzkości"), pertraktacji w sprawie udziału rosyjskich obserwatorów w obradach Soboru Watykańskiego II był w rzeczywistości niczym innym, jak tylko bardzo niebezpieczną grą oraz siadaniem do stołu rozmów z samym diabłem.
Koniec części drugiej
Mater Ecclesiae - ora pro nobis!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz