25 lutego 2006 r. Arcybiskup Bolonii kard. Carlo Caffarra uroczyście rozpoczął
proces beatyfikacyjny czeskiego dominikanina o. Tomasza Tyna. W części biskupiego dekretu prezentującego postać i heroiczność cnót Sługi Bożego czytamy, że był on „osobą mocną w
wierze, którą wyznawał w epoce systematycznych prześladowań religii oraz [stojących
przed Kościołem – przyp. x.K.I] pokus podążania drogami humanizmu świeckiego i
komunistycznego”. Kim był ten człowiek „mocnej wiary”?
Tomasz Tyn urodził się w czechosłowackim Brnie w 1950 roku. Już od
najmłodszych lat odznaczał się niezwykłymi zdolnościami naukowymi i lingwistycznymi, głęboką pobożnością oraz pragnieniem poświęcenia się Bogu jako zakonnik. Na krótko przed
wybuchem „Praskiej wiosny” nieprzeciętnie inteligenty młodzieniec otrzymał
stypendium, które pozwoliło mu podjąć naukę we Francji. W 1968 r., po zdławieniu
przez wojska Układu Warszawskiego czechosłowackiego powstania rodzina Tynów
została zmuszona do opuszczenia ojczyzny i udania się na emigrację. Wydarzenia te odcisną na Tomaszu i na jego pracy naukowej wielkie piętno i uczynią z niego zagorzałego przeciwnika komunistycznego systemu. Jednakże jego antykomunizm nie był li tylko prostą konsekwencją młodzieńczej
traumy, wynikał on bowiem z głębokiej refleksji filozoficznej nad tym, czym komunizm sam w sobie jest oraz w jaki sposób ideologia ta wpływa na człowieka, pozbawiając go wolności, godności i indywidualnych talentów.
W 1969 r. Tyn w niemieckim Warburgu zakłada dominikański habit, składa
pierwsze śluby i rozpoczyna studia filozoficzne. Tam też ma
możliwość głębszego wczytania się w teksty Soboru Watykańskiego II, które przyjmuje z
ogromną radością. „Po raz pierwszy w swej historii – pisze – Kościół ufając
dojrzałości wiary osób świeckich pozwala sobie na duchowy komfort nauczania
jedynie duszpasterskiego bez uciekania się do definicji dogmatycznych”. Ten
optymizm już wkrótce ustąpi uczuciom niepokoju i rozczarowania. Liturgiczne
nadużycia, nieposłuszeństwo papieżowi i wypaczenia ortodoksyjnej nauki, które stały się codziennością nie tylko w warburskim
konwencie, ale i w innych częściach Niemiec i całej Zachodniej Europy skwituje pełnymi bólu słowami: „Nastąpiło zerwanie z Tradycją,
zakończyła się epoka trydencka, powstał zupełnie nowy Kościół”.
W 1972 r. przenosi się do strzegącego relikwii Akwinaty dominikańskiego klasztoru w Bolonii,
gdzie pisze pracę licencjacką zatytułowaną: „De
gratia divina et iustificatione. Oppositio inter theologiam Sancti Thomas et
Lutherii” (O bożej łasce i usprawiedliwieniu. Sprzeczność pomiędzy teologią św. Tomasza i Lutra) wyjaśniając w niej w błyskotliwy sposób związek jaki zachodzi
pomiędzy wolną wolą człowieka a bożą łaską, krytykując przy tym koncepcje wielu współczesnych mu teologów, którzy ideom Lutra starali się nadać katolickie certyfikaty
jakości.
29 czerwca 1975 r. o. Tomasz Tyn przyjmuje z rąk papieża Pawła VI święcenia
kapłańskie, a następnie rozpoczyna studia teologiczne na rzymskim Uniwersytecie Angelicum,
po ukończeniu których powróci do Bolonii, gdzie kontynuować będzie pracę naukową i
duszpasterską. Jak wspominają ci, którzy go znali osobiście cechami charakterystycznymi jego posługi były: wielka troska o zbawienie dusz, miłość bliźniego, częste
odwoływanie się do wypowiedzi katolickiego Magisterium, umiłowanie
metafizyki, a nade wszystko dzieł św. Tomasza oraz bezkompromisowe piętnowanie błędów
doktrynalnych i moralnych, które jego zdaniem „pozbawiały wiernych prawdziwej
nauki, wywoływały zamęt oraz wyrywały z ich dusz
nadprzyrodzone życie łaski”.
Jest rok 1985. Na krótko przed Synodem Biskupów poświęconym wprowadzeniu
w życie nauczania Soboru Watykańskiego II na półkach księgarni ukazuje się wywiad
Vittorio Messoriego z ówczesnym Prefektem Kongregacji Doktryny Wiary - kardynałem
Josephem Ratzingerem. „Raport o wierze” odbiega swym duchem od optymistycznych
prognoz dotyczących przyszłości Kościoła, denuncjując m.in. zagrożenia i
problemy, które stanęły przed Nim w okresie ostatnich dwóch dekad. Pod wpływem tej lektury o. Tyn pisze do niemieckiego purpurata osobisty list, w którym
stwierdza, że „największym i najbardziej szkodliwym ze wszystkich błędów
naszego czasu jest ten, który dzieli Magisterium Kościoła na to z przed i z po Soboru”. List datowany na 4 sierpnia 1985 r.
wymienia także dwa inne niebezpieczeństwa grożące ortodoksyjności wiary: pierwszym z nich to kryzys
zdrowego myślenia wywołany przez scjentyzm pozytywistyczny, a drugim to upadek liturgii. W odpowiedzi na ten słowa kard. Ratzinger pisze: „Lektura
Twojego listu Ojcze sprawiła mi wielką radość z powodu pełnej między nami zgodności
w ocenie zaistniałej sytuacji”. Echa tej korespondencji zabrzmią wiele lat później w nauczaniu papieża Benedykta XVI, który na progu
swego pontyfikatu podczas spotkania z pracownikami Kurii Rzymskiej wypowie
słynne zdania o „hermeneutyce zerwania i kontynuacji”, rok później na
Uniwersytecie w Regensburgu odniesie się do „właściwego sposobu rozumowania”, a 7 lipca
2007 r. potwierdzi prawo wszystkich kapłanów i wiernych do swobodnego celebrowania i uczestniczenia we Mszy Świętej
według tradycyjnego Mszału. Na ten ostatni temat o. Tyn pisał do kard.
Ratzingera takie oto słowa: „Nigdy nie mogłem zrozumieć i nawet teraz nie
jestem w stanie tego pojąć, dlaczego ten przepiękny ryt miałby być wykluczony z życia
Kościoła” i nieco później dodał: „Przyrzekam, że nie jestem jednym z tych, tzw. integrystów […], ale bez wątpienia ryt, który jest bardziej zwrócony w stronę
Boga niż ludzi wyraża w głębszy sposób prawdę o tej żywej rzeczywistość, jaką jest
Najświętsza Eucharystia”.
Życie o. Tomasz Tyna OP przerwała nagła choroba. Stanął przed Panem mając niespełna 40 lat – 1 stycznia 1990 r. Czekając na godzinę swej śmierci zwykł powtarzać słowa: "Między prawdą a fałszem nie ma równości" i dodawał: "Prawda zobowiązuje Kościół i nas wszystkich do jasnego jej wyrażania".
Mater Ecclesiae - ora pro nobis!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz