Jak już powiedzieliśmy Sandomierz w połowie XIII w. był znacznym
ośrodkiem miejskim rozbitego na dzielnicę Państwa Piastów. Z historycznych
źródeł dowiadujemy się, że funkcje religijne dla tej miejscowości spełniały: kolegiata
mariacka oraz kościoły św. Pawła, św. Jana, św. Mikołaja, św. Wojciecha i
konwent Dominikanów pod wezwaniem św. Jakuba. Wykorzystując polityczne osłabienie państwa ziemie polskie
były narażone na ataki obcych plemion: Tatarów, Litwinów i Rusinów. Stąd też książe Bolesław Wstydliwy, mając na celu skuteczną obronę swych poddanych zdecydował się umocnić dwa główne grody swojego włodarstwa: Kraków i Sandomierz. Nie odstraszył tym jednak napastników.
Pierwszy najazd na Sandomierz miał miejsce w roku 1241. Miasto zostało
zdobyte przez zagony tatarskiego wodza o imieniu Ordu dokładnie w Popielec, 13
lutego 1241 r. Jan Długosz pisze, iż:
"Chan ściśle obległ ze wszystkich stron zarówno zamek, jak i miasto Sandomierz. Zdobywszy je wreszcie [Tatarzy] zabijają opata koprzywnickiego i wszystkich braci klasztoru koprzywnickiego z zakonu cystersów oraz wielką liczbę duchownych i świeckich, mężczyzn i kobiet, szlachty i ludu obojga płci, którzy się tam zgromadzili w celu ratowania życia lub obrony miejsca. Urządzają wielką rzeź starców i dzieci i jedynie kilku młodym darują życie, ale zakuwają ich jak najgorszych niewolników w straszne dyby".
Następnego dnia rycerstwo polskie dowodzone przez wojewodę krakowskiego Włodzimierza stawiło czoła Mongołom w bitwie pod Turskiem koło Staszowa. Zostało jednak tam pobite, a kolejne dwa niepomyślne dla Polaków starcia pod Chmielnikiem oraz Tarczkiem koło Iłży przesądziły o skierowaniu się najeźdźców na największe ośrodek miejski piastowskiej Polski - Kraków. Według legendy, to właśnie wówczas jedna z wrogich strzał zabiła trębacza grającego hejnał z mariackiej wieży.
Drugi najazd Tatarów, który doświadczył Ziemię
sandomierską miał miejsce na przełomie 1259/1260 r. Opis oblężenia miasta, wypadków, które doprowadziły do jego
zdobycia i w konsekwencji zagłady mieszkańców znajdziemy w źródle ruskim noszącym tytuł Kroniki wołyńsko-halickiej. Tragiczne losy Sandomierza przedstawione są w nim tak dokładnie i plastycznie, iż wydaje się, że jego autor sam był
naocznym świadkiem tych wydarzeń. Przekaz jest następujący.
Miasto broniło się długo. Bezpośredni szturm z udziałem machin
oblężniczych trwał nieustannie przez cztery dni i był skierowany przeciwko
książęcemu grodowi. Nieustępliwość obrońców zapisała się w pamięci autora
indywidualnym bohaterstwem jednego „Lacha”, który widząc Tatarów przerywających
linię obrony rzucił się samotnie na całą grupę napastników i został przez nich zabity.
Według opisu:
"Ludzie widząc Tatarów na
wałach skierowali się do ucieczki ku twierdzy, lecz nie mogli zmieścić się w
bramie, ponieważ most [łączący Wzgórze zamkowe ze Wzgórzem kolegiackim] był zbyt wąski i tratowali się sami, a inni
padali z mostu do rowu jakoby snopy. Rowy zaś na wygląd głębokie bardzo,
napełniły się martwymi i było można po nich chodzić jak po moście”.
Broniła się w dalszym ciągu twierdza. Autor kroniki pisze dalej:
„Cerkiew [kolegiata] zaś w grodzie tym była bowiem zbudowana z białych kamieni ciosanych. I
ta była pełna ludzi. Dach zaś w niej był pokryty drzewem. Ten zapalił się i
zgorzało w niej bez liku mnóstwo ludzi”. Nota bene pozostałości białych murów kolegiackiej świątyni można jeszcze dostrzec w południowej nawie współczesnej katedry.
Upadek miasta wpłynął negatywnie na morale obrońców książęcego zamku. Na
drugi dzień wojowie zdecydowali skapitulować i przygotowali się na śmierć.
Autor latopisu przyznał, że ważną rolę w tych przygotowaniach odegrali księża i
mnisi. Odprawiona została Msza święta, nastąpiła spowiedź, a po niej komunia, po czym ludność
dobrowolnie opuściła gród z chorągwiami, świecami i kadzidłami. Jeńców spotkał tragiczny los. „Tatarzy – pisze
kronikarz – posadzili ich na błoniu przy
Wiśle, i siedzieli tam dwa dni, po czym jęli zabijać ich wszystkich – mężów i
niewiasty, i nie pozostał od nich nikt”.
Kronika wielkopolska podaje, że
tymi, którzy skłonili obrońców do poddania twierdzy byli najemnicy Rusińscy,
którzy mieli namówić załogę do poddania grodu Tatarom w zamian udzielając im
gwarancji bezpieczeństwa. Kaźń mieszkańców Sandomierza rozpoczęła się 2 lutego 1260 r.
Minęły wieki. Na konsystorzu w dniu 11 lutego 2013 r., na którym papież Benedykt XVI
ogłosił swoją rezygnację oznajmił również swą decyzję o
wyniesieniu do chwały ołtarzy ponad 800 męczenników z Otranto, którzy
odmawiając przyjęcia Islamu zostali ścięci przez Turków w 1480 r. Kto wie może,
kiedyś doczekamy się i takiej zbiorowej kanonizacji Męczenników z Sandomierza,
wszak ich religijny kult jest historycznie poświadczony od blisko ośmiu wieków.
Mater Poloniae - ora pro nobis!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz