czwartek, 2 stycznia 2014

Z kart historii średniowiecznego Sandomierza – cz. II. Sandomierscy męczennicy

Jak już powiedzieliśmy Sandomierz w połowie XIII w. był znacznym ośrodkiem miejskim rozbitego na dzielnicę Państwa Piastów. Z historycznych źródeł dowiadujemy się, że funkcje religijne dla tej miejscowości spełniały: kolegiata mariacka oraz kościoły św. Pawła, św. Jana, św. Mikołaja, św. Wojciecha i konwent Dominikanów pod wezwaniem św. Jakuba. Wykorzystując polityczne osłabienie państwa ziemie polskie były narażone na ataki obcych plemion: Tatarów, Litwinów i Rusinów. Stąd też książe Bolesław Wstydliwy, mając na celu skuteczną obronę swych poddanych zdecydował się umocnić dwa główne grody swojego włodarstwa: Kraków i Sandomierz. Nie odstraszył tym jednak napastników.
Pierwszy najazd na Sandomierz miał miejsce w roku 1241. Miasto zostało zdobyte przez zagony tatarskiego wodza o imieniu Ordu dokładnie w Popielec, 13 lutego 1241 r. Jan Długosz pisze, iż: 
"Chan ściśle obległ ze wszystkich stron zarówno zamek, jak i miasto Sandomierz. Zdobywszy je wreszcie [Tatarzy] zabijają opata koprzywnickiego i wszystkich braci klasztoru koprzywnickiego z zakonu cystersów oraz wielką liczbę duchownych i świeckich, mężczyzn i kobiet, szlachty i ludu obojga płci, którzy się tam zgromadzili w celu ratowania życia lub obrony miejsca. Urządzają wielką rzeź starców i dzieci i jedynie kilku młodym darują życie, ale zakuwają ich jak najgorszych niewolników w straszne dyby".
Następnego dnia rycerstwo polskie dowodzone przez wojewodę krakowskiego Włodzimierza stawiło czoła Mongołom w bitwie pod Turskiem koło Staszowa. Zostało jednak tam pobite, a kolejne dwa niepomyślne dla Polaków starcia pod Chmielnikiem oraz Tarczkiem koło Iłży przesądziły o skierowaniu się najeźdźców na największe ośrodek miejski piastowskiej Polski - Kraków. Według legendy, to właśnie wówczas jedna z wrogich strzał zabiła trębacza grającego hejnał z mariackiej wieży.
Drugi najazd Tatarów, który doświadczył Ziemię sandomierską miał miejsce na przełomie 1259/1260 r. Opis oblężenia miasta, wypadków, które doprowadziły do jego zdobycia i w konsekwencji zagłady mieszkańców znajdziemy w źródle ruskim noszącym tytuł Kroniki wołyńsko-halickiej. Tragiczne losy Sandomierza przedstawione są w nim tak dokładnie i plastycznie, iż wydaje się, że jego autor sam był naocznym świadkiem tych wydarzeń. Przekaz jest następujący.
Miasto broniło się długo. Bezpośredni szturm z udziałem machin oblężniczych trwał nieustannie przez cztery dni i był skierowany przeciwko książęcemu grodowi. Nieustępliwość obrońców zapisała się w pamięci autora indywidualnym bohaterstwem jednego „Lacha”, który widząc Tatarów przerywających linię obrony rzucił się samotnie na całą grupę napastników i został przez nich zabity. Według opisu: 
"Ludzie widząc Tatarów na wałach skierowali się do ucieczki ku twierdzy, lecz nie mogli zmieścić się w bramie, ponieważ most [łączący Wzgórze zamkowe ze Wzgórzem kolegiackim] był zbyt wąski i tratowali się sami, a inni padali z mostu do rowu jakoby snopy. Rowy zaś na wygląd głębokie bardzo, napełniły się martwymi i było można po nich chodzić jak po moście”. 
Broniła się w dalszym ciągu twierdza. Autor kroniki pisze dalej: 
„Cerkiew [kolegiata] zaś w grodzie tym była bowiem zbudowana z białych kamieni ciosanych. I ta była pełna ludzi. Dach zaś w niej był pokryty drzewem. Ten zapalił się i zgorzało w niej bez liku mnóstwo ludzi”. Nota bene pozostałości białych murów kolegiackiej świątyni można jeszcze dostrzec w południowej nawie współczesnej katedry. 
Upadek miasta wpłynął negatywnie na morale obrońców książęcego zamku. Na drugi dzień wojowie zdecydowali skapitulować i przygotowali się na śmierć. Autor latopisu przyznał, że ważną rolę w tych przygotowaniach odegrali księża i mnisi. Odprawiona została Msza święta, nastąpiła spowiedź, a po niej komunia, po czym ludność dobrowolnie opuściła gród z chorągwiami, świecami i kadzidłami. Jeńców spotkał tragiczny los. „Tatarzy – pisze kronikarz – posadzili ich na błoniu przy Wiśle, i siedzieli tam dwa dni, po czym jęli zabijać ich wszystkich – mężów i niewiasty, i nie pozostał od nich nikt”.
Kronika wielkopolska podaje, że tymi, którzy skłonili obrońców do poddania twierdzy byli najemnicy Rusińscy, którzy mieli namówić załogę do poddania grodu Tatarom w zamian udzielając im gwarancji bezpieczeństwa. Kaźń mieszkańców Sandomierza rozpoczęła się 2 lutego 1260 r. 
Minęły wieki. Na konsystorzu w dniu 11 lutego 2013 r., na którym papież Benedykt XVI ogłosił swoją rezygnację oznajmił również swą decyzję o wyniesieniu do chwały ołtarzy ponad 800 męczenników z Otranto, którzy odmawiając przyjęcia Islamu zostali ścięci przez Turków w 1480 r. Kto wie może, kiedyś doczekamy się i takiej zbiorowej kanonizacji Męczenników z Sandomierza, wszak ich religijny kult jest historycznie poświadczony od blisko ośmiu wieków.
Mater Poloniae - ora pro nobis!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz