poniedziałek, 20 stycznia 2014

Z kart historii średniowiecznego Sandomierza - cz. III. Błogosławiony Sadok i towarzysze, męczennicy dominikańscy z kościoła św. Jakuba

       Sandomierski kościół pod wezwaniem św. Jakuba Apostoła, przy którym ulokowany jest klasztor ojców Dominikanów należy do najcenniejszych zabytków architektury późnoromańskiej w Małopolsce. Według Jana Długosza, pierwsza świątynia w tym miejscu została wzniesiona ok. roku 1200 dzięki fundacji księżnej Adelajdy, córki Kazimierza Sprawiedliwego. Ćwierć wieku później, decyzją biskupa krakowskiego Iwo Odrowąża, przy świętojakubskim kościele zostali osadzeni Dominikanie, którzy na krótko po swym przybyciu do Sandomierza zdecydowali się rozebrać starą świątynię, a materiał, z którego była ona zbudowana wykorzystali do konstrukcji nowego kościoła. To w nim właśnie, oraz w jego najbliższej okolicy 2 lutego 1260 r., rozegrały się tragiczne wydarzenia, które przeszły do historii oraz katolickiej hagiografii pod nazwą męczeństwa bł. Sadoka i towarzyszy.
       Pierwsze wzmianki o tym wydarzeniu przekazuje nam Jan Długosz w Liber beneficiorum dioecesis Cracoviensis podając jednocześnie liczbę pomordowanych przez Tatarów zakonników, która według niego miała wynosić czterdziestu sześciu. Dodatkowo pisze, że wszyscy oni oddali swe życie śpiewając maryjną antyfonę Salve Regina. Informacje te, dodajmy od razu nad wyraz skąpe, zostały powszechnie przyjęte przez późniejszą historiografię, która brak większej ilości danych zaczęła rekompensować poszukiwaniem i łączeniem różnych źródeł oraz dopisywaniem do autentycznej historii męczeństwa sandomierskich Dominikanów nowych, nieznanych dotąd treści. Przykładem na to jest imię przeora konwentu - bł. Sadoka.
       Dominikańskie źródła, mam tu na myśli XIII-wieczny dodatek do Kroniki o. Gerarda de Fracheto OP, w której przedstawia on najstarsze dzieje węgierskiej prowincji Dominikanów, wspominają o zakonniku noszącym imię Sadok, który miał być z pochodzenia Włochem, absolwentem Uniwersytetu Bolońskiego, a następnie przeorem konwentu w Zagrzebiu. Według innej informacji zawartej w tym dziele Dominikanie wysyłali misjonarzy do okolicznych krajów, pomiędzy którymi znajdowała się i Polska. Czyż byłby to trop, który zaprowadzi nas do sandomierskiego Sadoka?
      Niestety, istnieją poważne trudności, które nie pozwalają nam na utożsamienie obu przeorów. Pierwszą z nich jest fakt, że polska prowincja dominikańska nigdy nie była związana z węgierską, a po drugie, że niektóre kopie dzieła o de Fracheto wskazują jednoznacznie, że terenem ewangelizacji "madziarskich" Dominikanów nie była "Polonia", ale Dilacja - jeden z regionów Albanii. Biorąc pod uwagę wszystkie te dane należy więc stwierdzić, że Sadok z Zagrzebia oraz bohaterski przeor z kościoła św. Jakuba w Sandomierzu to dwie zupełnie różne osoby, a połączenie ich życiorysów jest "zasługą" XVII-wiecznego historyka o. Abrahama Bzowskiego OP, który dla ukoloryzowania przekazywanej przez siebie historii dominikańskich Męczenników podał nie tylko imię Sadoka, ale również nie wahał się dopisać nowych wątków: o cudownej zapowiedzi śmierci zakonników, pełnej wzniosłego ducha przemowie przeora oraz o jednym z braci, który ocalał z rzezi chroniąc się w zakonnym chórze.
       Nie znamy więc, ani imienia przeora konwentu, ani liczby zabitych mnichów, jednak sam fakt męczeństwa Dominikanów w 1260 r. nie podlega żadnej wątpliwości. Cytowane już w poprzednim wpisie pierwszorzędne dla naszego tematu źródło Kronika wołyńsko-halicka mówi wyraźnie o zamordowanych "mnichach", a przecież jedynym zakonem osiadłym wówczas w Sandomierzu byli Dominikanie. Fakt ten potwierdzają dodatkowo wykopaliska archeologiczne, które na terenie klasztoru św. Jakuba doprowadziły do odkrycia masowego grobu gdzie wśród ponad 300 ciał różnego wieku i obojga płci znalezione zostały zakonne klamry od pasów.
       Kult męczeńskich mieszkańców Sandomierza a w sposób szczególny dominikańskich braci, niezwykle żywy na przestrzeni wieków, znalazł swe odzwierciedlenie w lokalnej poezji. S. Marianna Moszyńska (+1782), benedyktynka z miejscowego klasztoru jest autorką Godzinek do Błogosławionych Męczenników Sandomierskich, niezwykłej modlitwy śpiewanej na tradycyjną melodię, której to pierwsze słowa brzmią w taki sposób:

"Zaczniycie wargi nasze chwalić Boga w Świętych
W Sandomirzu do ręki Tatarskiey Wyciętych
Przybądź nam miłosciwy ku pomocy Boże
Niech krew Męczenników choyna nas wspomoże.

NA JUTRZNIĄ

Witaycie Męczennicy Sandomirscy Życie
którzyście położyli, co Polszcze w Zaszczycie
Panów Tatarskie Woysko Sprowadziły kłutnie
A wyście mordowani bez braku okrutnie
Witaycie Sandomierscy tu Obywatele
Dla których nam Bóg daie Cudow y łask wiele
Zalała krew Sandomirz Swięta wasza cały
krwawe rzeki do Wisły przez miasto Spływały
Zawitaycie Ofiary w Maryi Swiątnicy
Prałaci y kapłani rozni Męczennicy
Jako w licznym przed Bogiem stoicie Orszaku
W Wielkiej liczbie na Zamku ginący Polaku

Módlcie się za nami BB. Meczennicy
Abysmy się bali złey smierci y mąk piekielnych.

MODLITWA

Boże, któryś BB. Męczenników w tak wielkim 
woysku do Obozow Annielskich przyłączył a 
na Straż mocną B. Sadocha Wodza na obrone Krolestwa
Polskiego z Czterdziestu Osmiu Towarzyszami
w kościele Jakuba S. Zakonu kaznodzieyskiego zostawił
prosiemy Dobroci Twoiey iakos tym przeznaczył
Smierc Męczenską y wyroki swoy Zlotemi literami
Cudownie palcem swoim napisał, abys nam w zyciu y
przed Smiercią poprzedzaiących łask udzieliwszy
Serce nasze nadprzyrodzoną skruchą obdarzył abysmy
SS. Sakramentami opatrzeni z tym się zegnając 
Swiatem ostateczną laskę a Miłosierdzia Nieskończonego 
Otrzymali y rozłącziąc się z Ciałem z tobą się zlączyli
Przez Chrystusa Pana Naszego. Amen". 

Regina Martyrum - ora pro nobis!

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawe Godzinki. Czy mógłbym prosić o podanie całego tekstu?

    OdpowiedzUsuń