+ JMJ
Dziś dzień szczególny i wyjątkowy, którego, niestety, nie potrafi docenić
wielu chrześcijan. Można powiedzieć, że dziś obchodzimy drugie Boże Narodzenie.
Tak bowiem jak pod koniec grudnia świętujemy objawienie się drugiej Osoby
Trójcy Przenajświętszej – Syna Bożego, Naszego Pana Jezusa Chrystusa, tak w
dniu dzisiejszym objawia się nam trzecia Osoba Trójcy – Duch Święty.
Kim On jest? Jaką rolę spełnia w Bożym planie zbawienia?
Aby odpowiedzieć na te pytania musimy cofnąć się w czasie do dziesiątego
dnia po Wniebowstąpieniu Pana Jezusa? Jesteśmy w Jerozolimie, na Górze Syjon, w
obszernej sali zwanej Wieczernikiem. To tu, w Wielki Czwartek Zbawiciel umył
uczniom nogi i ustanowił Sakramenty Ołtarza i kapłaństwa. To tu ukazał się Apostołom
po Zmartwychwstaniu. To tu, po Wniebowstąpieniu, jak mówią Dzieje Apostolskie,
z obawy przed Żydami zgromadzili się bojaźliwi uczniowie. Tę trudną sytuację
wyczekiwania, nie wiadomo na co i na kogo, poprawiał tylko jeden fakt, w
Wieczerniku pomiędzy uczniami była Maryja, była Matka Najświętsza. A tam, gdzie
jest Ona, jest zawsze Nadzieja. Nadzieja to drugie imię Maryi.
Kilka dni wcześniej Apostołowie otrzymali od Jezusa nakaz głoszenia
Ewangelii. Mieli iść na krańce świata, mieli głosić Dobrą Nowinę wszelkiemu
stworzeniu i sprawować sakramenty. Mieli iść, mieli głosić i chrzcić, ale
brakowało im nie tylko odwagi lecz również i zrozumienia tego, co mają czynić. Nie
wiedzieli, jak i co mają mówić i po prostu, najzwyczajniej w świecie ogarnięci
byli strachem. Bo skoro za prawdę zabito ich Mistrza i Nauczyciela, to dlaczego
inaczej mianoby obejść się z nimi? Wyobrażacie sobie Kościół, całe jego
bogactwo łaski i mądrość Ewangelii, Kościół zamknięty w jednym pomieszczeniu z
zasłoniętymi oknami i zaryglowanymi drzwiami? Strach i tchórzostwo, niewiedza, pustka
w sercu i w głowie. Taka była sytuacja Kościoła przed zesłaniem Ducha Świętego. I nagle wszystko się zmieniło.
Jak podaje Pismo Święte: „wtem dał
się z nieba słyszeć szum, jak gdyby uderzenie gwałtownego wiatru”. Pomyślmy
tylko, ile w tym wietrze musiało być mocy! Jakaż musiała być jego siła! Apostołowie
w większości byli rybakami i podczas długich godzin pracy spędzonych na
Jeziorze Galilejskim musieli stawić czoła nie jednemu huraganowi, z niejednym
wiatrem się zmierzyli. Jednak ten wiatr nie wzbudził w nich strachu, ale wprost
przeciwnie – zrodził w ich sercu odwagę.
Mówi biblijny tekst, że powiewem tym napełnił się cały dom, cały
Wieczernik, czyli cały Kościół. Potem, czytamy dalej: „ukazały się im także języki jakby z ognia, które się rozdzieliły i na
każdym z nich spoczął jeden”. Wiatr i ogień. Bezgraniczność i żar. To jest,
Moi Drodzy, definicja Ducha Świętego: Duch Święty to cała boża miłość dla
całego świata.
„I zostali napełnieni Duchem
Świętym”. Na skutki tego wydarzenia nie trzeba było długo czekać! Nagle
drzwi Wieczernika otwarły się z hukiem i uczniowie wybiegli na ulicę. Ileż w
tym wszystkim musiało być entuzjazmu! Ileż zapału! Nikt już niczego się nie
bał! Apostołom nie straszne były się szykany i groźby, więzienia, tortury,
biczowania i kamieniowania. Nie straszna im była śmierć. Zrozumieli wreszcie
naukę Zbawiciela, którą Ten przekazywał im przez trzy długie lata. Zrozumieli,
co to znaczy nadstawiać drugi policzek, miłować bliźniego swego jak siebie
samego, obumierać jak ziarno pszenicy, by móc samemu przynieść plon. Zrozumieli
mądrość przypowieści o Siewcy i Synu marnotrawnym, pojęli naukę, której
wcześniej nie byli w stanie pojąć. To właśnie dzięki Zesłaniu Ducha Świętego Apostołowie
z uczniów stali się nauczycielami narodów. Stali się ludźmi dającymi przykład
najwyższej miłości. Z tchórzów przeobrazili się w bohaterów. Stali się ludźmi gotowymi
ponieść śmierć za prawdę o Bogu, o człowieku, o prawdziwych wartościach i życiu
nadprzyrodzonym.
Dar Ducha Świętego jest dany ludziom wszystkich czasów i pokoleń. Cud Pięćdziesiątnicy
powtarza się nieustannie dzięki Kościołowi. On dzieje się na naszych oczach!
Ludzie z grzeszników stają się świętymi. Tchórze stają się bohaterami. Zamknięci w
sobie egoiści – altruistami. Poganie – uczniami Chrystusa. Tak właśnie działa
Duch Święty. Posłuchajcie kilku przykładów:
28 sierpnia 2013 r. doszło w Afganistanie do ataku Talibów na polską bazę
wojskową w Gazni. Podczas walk, w sytuacji największego niebezpieczeństwa, 24-letni amerykański sierżant Michael Ollins zasłonił własnym ciałem nieznanego
sobie polskiego żołnierza, ppor. Karola Cierpicę. Amerykanin zginął na miejscu.
Polak ocalał.
Czy ktoś potrafi racjonalnie wytłumaczyć to zachowanie? Gdyby ten polski
żołnierz był jego przyjacielem, członkiem rodziny można byłoby to jeszcze zrozumieć. Miłość, która potrafi przekroczyć nawet instynkt samozachowawczy,
strach przed śmiercią, chęć ocalenia swojego życia jest właśnie darem Ducha
Świętego.
Rocky i Julia Abalsamo zawarli małżeństwo w 1938 r. i przeżyli ze sobą 55
lat do dnia, w którym Julia nie wybudziła się po operacji serca. Po śmierci
żony Rocky przez kolejne 20 lat codziennie przychodził na cmentarz w Bostonie i
całymi dniami przesiadywał przy jej grobie. Prawie nie jadł i nie pił tylko
godzinami rozmawiał z ukochaną. Zmarł w styczniu ubiegłego roku i został
pochowany obok swojej małżonki. Miłość, która nie patrzy na siebie, która
gotowa jest ponosić ofiary, miłość, która jest cierpliwa i silniejsza niż
śmierć jest właśnie darem Ducha Świętego.
16 lutego tego roku cały świat obiegły
przerażające zdjęcia przedstawiające bestialskie morderstwo 21 Koptów,
egipskich chrześcijan, dokonanych przez muzułmanów. Koptowie zostali zarżnięci
jak zwierzęta na plaży. W obliczu nieuniknionej śmierci ludzie ci nie błagali o
łaskę, nie zaparli się wiary, ale ostatnimi słowami przyzywali imienia Jezusa. Gdy
później egipska telewizja przeprowadziła wywiad z matką jednej z ofiar,
dziennikarz zadał jej pytanie, co by zrobiła, gdyby na ulicy spotkała mordercę
jej syna? Ta po chwili odpowiedziała: „Przygotowałabym mu kolację, zaprosiłabym
go do stołu, i powiedziała, jak wielkiej zbrodni się dopuścił i jak wiele
miłosierdzia ma dla niego Bóg”. Miłość,
która nie boi się powiedzieć prawdy, miłość, która przebacza nawet tak wielkie
zbrodnie, jak zabójstwo ukochanego dziecka jest bez wątpienia darem Ducha
Świętego.
W Ewangelii według św. Jana często
czytamy, że Duch Święty określany jest mianem Pocieszyciela. Niestety polski
przekład w tych miejscach nie jest do końca wierny greckiemu tekstowi, w którym
został spisany Nowy Testament. Oryginalny tekst używa słowa: Paraklet. Słownik
języka greckiego wyjaśnia, że słowo Paraklet pochodzi z terminologii prawniczej
i oznacza adwokata, osobę wezwaną do pomocy oskarżonemu podczas procesu, albo
inaczej orędownika, którego głównym zadaniem jest stawiać się za kimś przed oskarżycielem. Jest więc Duch Święty naszym Parakletem, Adwokatem,
Orędownikiem, ale nie pierwszym lecz drugim, ponieważ Nowy Testament identyczne
zadanie obrony człowieka przypisuje Synowi Bożemu – Jezusowi Chrystusowi. W tym
kontekście trzeba czytać słowa Pana Jezusa zapisane u św. Jana: „Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Parakleta
da wam, aby zawsze był z wami”.
W zbawczym planie Boga względem świata
specjalną rolę odgrywa trzeci Paraklet, trzeci Adwokat, czyli Najświętsza Maryja Panna. W prastarej
łacińskiej Antyfonie Salve Regina, śpiewamy „Eia ergo Advocata nostra” „Przeto
Orędowniczko nasza”, i tu znowu stajemy przed problemem tłumaczenia, ponieważ
łacińskie „Eia” jest okrzykiem smutku i boleści. Dosłowne tłumaczenie tych słów
powinno więc brzmieć: „Krzyczę w bólu, Adwokatko nasza!”. Tradycja Kościoła określa
Maryję mianem „Orędowniczki, Pośredniczki i Pocieszycielki naszej”. I
rzeczywiście Maryja jest Tą, która nas broni przed zakusami złego ducha, pomaga
i wspiera, podnosi nas z naszych upadków i wspomaga nas w drodze do nieba,
abyśmy nie ustali w nieustannym procesie naszego nawracania się i upodobniania
do Jezusa.
Niech więc w naszych sprawach i w sprawach
naszych bliskich orędują przed obliczem Boga Ojca potężni Orędownicy i
Adwokaci: Syn Boży, Duch Święty i Matka Boska, niech to uciekanie się do nich
stanie się naszym nawykiem, stanie się czymś tak oczywistym jak oddech, aby
łaska Boża, która tak obficie rozlała się w dniu dzisiejszym na cały Kościół pomnażała w nas życie wiary, nadziei i miłości oraz dodawała nam sił
w pielgrzymce ku bramom wiecznego zbawienia. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz