Drodzy
Bracia i siostry!
Martyrologium
rzymskie, starożytny kalendarz liturgiczny Kościoła łacińskiego
obwieszcza dzisiejsze święto następującymi słowy: „W tym dniu, który Pan uczynił, Uroczystość nad uroczystościami i Pascha nasza: Zmartwychwstanie cielesne Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa”. Dziś prawdziwie obchodzimy Uroczystość
nad uroczystościami! Niedzielę niedziel, dzień najświętszy z możliwych. Mógłby
ktoś zapytać: w czym tkwi niezwykłość tego dnia? W czym tkwi jego wyjątkowość? Odpowiadam szybko - w nowym dziele stworzenia (Ap 21,5), w nowym porządku ustanowionym przez Chrystusa minionej nocy, porządku pełnym błogosławionych paradoksów. Oto one!
W dniu Zmartwychwstania Pańskiego przeszłość zbawczych wydarzeń, jak stworzenie świata i wyjście z Egiptu stają się naszą teraźniejszością. Możemy przeżyć ponownie te wydarzenia, bo oto Chrystus minionej nocy „wszystko uczynił nowym”. Wszystko! Ziemię, niebo, życie, czas i nas samych uczynił nowymi ludźmi. Minionej nocy Lew stał się barankiem. Grzech Adama stał się największym błogosławieństwem. Zjednoczenie boskiej i ludzkiej natury stało się tak pełne, że zagubiła się granica pomiędzy doczesnością, a wiecznością, pomiędzy światłem i ciemnością, pomiędzy ogniem i wodą, i wreszcie pomiędzy życiem i śmiercią.
W dniu Zmartwychwstania Pańskiego przeszłość zbawczych wydarzeń, jak stworzenie świata i wyjście z Egiptu stają się naszą teraźniejszością. Możemy przeżyć ponownie te wydarzenia, bo oto Chrystus minionej nocy „wszystko uczynił nowym”. Wszystko! Ziemię, niebo, życie, czas i nas samych uczynił nowymi ludźmi. Minionej nocy Lew stał się barankiem. Grzech Adama stał się największym błogosławieństwem. Zjednoczenie boskiej i ludzkiej natury stało się tak pełne, że zagubiła się granica pomiędzy doczesnością, a wiecznością, pomiędzy światłem i ciemnością, pomiędzy ogniem i wodą, i wreszcie pomiędzy życiem i śmiercią.
W
historii świata jest znany tylko jeden taki przypadek, że po
złożeniu ciała do grobu, po zatoczeniu u jego wejścia wielkiego
kamienia postawiono przy nim uzbrojonych żołnierzy, aby strzegli
zwłok zmarłego. Zdajmy sobie sprawę z tego paradoksu! Żydowscy kapłani i rzymscy żołnierze widzieli martwego Jezusa, a
mimo to wysłali oddział, by czuwał przy marach Mistrza z Nazaretu.
Tylko przed kim lub przed czym miano Go strzec? Nie było potrzeby
chronić ciała przed Apostołami. Krążący między ludem szpiedzy
z pewnością donieśli swym przełożonym i mocodawcom, że
uczniowie Jezusa uciekli w chwili pojmania ich Mistrza.
Zaraportowali, że sekta Nazareńczyka przestała być groźną, a mimo to straże u grobu ...
Pomyślmy
tylko, jak wielkie musiały być wątpliwości Żydów, co do osoby Jezusa,
że postawili
przy Jego grobie wartę. Musieli mieć wątpliwości, czy Jezus,
który dokonywał publicznie tak wielkich znaków i cudów, jak
wskrzeszenie Łazarza nie dokona cudu jeszcze większego, a
mianowicie, czy On sam nie zmartwychwstanie. W
uszach żydowskiej wierchuszki: kapłanów, faryzeuszy i uczonych w
Piśmie wciąż musiały brzmieć słowa Jezusa, który przed
śmiercią kilkakrotnie zapewniał, że „po trzech dniach powstanie
z martwych”, „że jest drugim Jonaszem, który wyjdzie z wnętrzności ryby”. Czyż nie wzbudzały ich lęku
słowa: „że Jego ciało jest świątynią, która po trzech dniach
zostanie odbudowana?”
Tak,
Moi Drodzy, nawet po śmierci Żydzi bali się Jezusa i to aż do
tego stopnia, że nie uszanowali prawa, łamiąc święty spoczynek
szabatu i udali się następnego dnia po śmierci Zbawiciela do pałacu Piłata z żądaniem
postawienia przy jezusowym grobie warty. Cóż
to za dziwna historia! Kolejny paradoks! Otóż okazuję się, że Zmartwychwstania Jezusa nie oczekiwali Jego uczniowie i przyjaciele,
ale właśnie przeciwnicy i wrogowie. To oni na swój sposób
przygotowywali się do niego, podczas gdy pogrążeni w beznadziei
Apostołowie pogodzili się z porażką. Gdy uczniów ogarnęło zwątpienie Żydzi snuli plany, jak się zachować, jak postąpić, jakie środki
przedsięwziąć, gdyby On jednak miał zmartwychwstać.
Ta noc przynosi nam i inny błogosławiony paradoks. Biorąc pod uwagę status społeczny kobiet
w tamtych czasach, zadziwiającym jest, że pierwszym ze świadków
zmartwychwstania jest nie kto inny jak Maria Magdalena. Właśnie
kobieta, która zważywszy jej wcześniejszy sposób prowadzenia nie
cieszyła się zbyt przychylną opinią wśród ludzi.
Cóż ona robi? Nad
ranem, gdy słońce jeszcze nie wzeszło Maria Magdalena wraz z kilkoma innymi kobietami w milczeniu przemyka się wąskimi
ulicami Jerozolimy, a później przedziera się między drzewami
ogrodu,w którym znajdował się grób Jezusa. To, że niewiasty niosły ze
sobą olejki do namaszczenia ciała jest dowodem na to, że nie spodziewały się Zmartwychwstania. Działały jak to kobiety, w
emocjach. Przecież gdyby przemyślały wcześniej swoją wyprawę, z
pewnością zabrałyby ze sobą kilku mężczyzn, by ci odwalili
kamień, który blokował wejście do grobu. Tyle wieków i nic się
nie zmieniło: jak to u kobiet, serce wygrywa z rozumem. Zwyciężają emocje. I
gdy się zbliżyły spostrzegły, że kamień został odsunięty, a
ciało Zmarłego znikło z grobu. Zamiast zwłok ujrzały Anioła,
który oznajmił im: „Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu
ukrzyżowanego: powstał, nie ma Go tu! Oto miejsce gdzie Go
położyli. Lecz idźcie i powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie
przed wami do Galilei, tam go ujrzycie” (Mk 16, 6-7).
I
znowu cóż za paradoks! Dla
anioła Zmartwychwstanie Jezusa nie było niczym nadzwyczajnym, w
przeciwieństwie do Jego śmierci, która była przecież sprzeczna z Bożą naturą. Dla ludzi odwrotnie, to śmierć
była czymś naturalnym, w przeciwieństwie do nadzwyczajności Zmartwychwstania.
Słowa
Anioła były, Moi Drodzy, pierwszą Ewangelią, pierwszą radosną
nowiną ogłoszoną po śmierci Zbawiciela. Życie zwyciężyło
śmierć, Bóg pokonał Szatana, Świętość zwyciężyła grzech!
Ale dlaczego Apostołowie mają pójść do Galilei? Dlaczego mają
się tam udać? Ponieważ zwrot ten bardziej niż w
kluczu geograficznym należy czytać w kluczu duchowym.
To
w Galilei przecież wszystko się zaczęło. To tam nad brzegiem
Jeziora Galilejskiego Jezus powołał Apostołów. Pójść do
Galilei znaczy więc tyle, co odczytać to wszystko, co zdarzyło się
do tej pory, całą historię Jezusa w świetle Zmartwychwstania i w jasności, która bije z pustego grobu Zbawiciela.
Wróćmy
więc i my, Moi Drodzy, do Galilei. Wróćmy i odczytajmy całe nasze
życie, to wszystko, co nas dotąd spotkało, co się nam
przydarzyło w świetle Zmartwychwstania. Mamy na to zadanie aż 50
dni, bo przecież Zmartwychwstanie, który dziś
zaczynamy świętować jest dniem, który nie zna zachodu i świętuje
się go aż do Uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Wracajmy
więc do Galilei, do początków naszej wiary, trwajmy w paschalnej
radości, piszmy dalsze rozdziały naszego życia ponownie w blasku Zmartwychwstania, a Panu Naszemu Jezusowi Chrystusowi za dzieło Odkupienia niech będzie chwała i cześć po wszystkie wieki wieków. Amen.
Mater Salvatoris - ora pro nobis!