Piotr dobry, a ubogi. Jan zły, a bogaty.
Piotr malował wybornie, a głód go uciskał,
Jan mało i źle robił, więcej jednak zyskał.
Dlaczegoż los tak różny mieli ci malarze?
Piotr malował podobne, Jan piękniejsze twarze''.
Przytoczoną przed chwilą bajką o dwóch malarzach pióra biskupa Krasickiego chciałbym rozpocząć myśl o jednym z największych polskich pisarzy i publicystów współczesnej doby - Józefie Mackiewiczu. Tych, którzy po raz pierwszy słyszą to nazwisko, odsyłam czym prędzej do krótkiego filmu dokumentalnego z serii ''Errata do biografii'', który przez swoich twórców - Pawła Kaczmarka i Grzegorza Brauna - został poświęcony twórczości i życiowym losom tej niezwykłej postaci. Piszę ''niezwykłej'' nie na wyrost, nie z konieczności dodania jakiegoś przymiotnika dla składniowego ubarwienia tekstu, ale dlatego, że pisarskie relacje Mackiewicza są niepowtarzalnym świadectwem światowej literatury faktu XX wieku. To właśnie Mackiewicz był tym, który ''widział na własne oczy'' hitlerowskie i komunistyczne zbrodnie. To on stał nad katyńskimi grobami podczas ekshumacji ciał polskich oficerów i to on był świadkiem masakry setek Żydów w podwileńskich Ponarach. To on wreszcie, już po zakończeniu wojny, w czasach, kiedy ''nie trzeba było głośno mówić'', dla przekazania prawdy o tym, co widział odrzucił łatwą drogę kariery i wybierał głód oraz niedolę bajkowego malarza Piotra.
Literatura faktu - jak się ją pisze? Co wpływa na to, że jedne książki stają się wielokrotnie wznawianymi bestsellerami, podczas, gdy inne kończą swój żywot na składach makulatury? Jak to się dzieje, że czytelnicy potrafią zachwycać się jednymi tytułami nie zwracając nawet najmniejszej uwagi na inne. W czym tkwi problem? W talencie pisarza, czy może we wrażliwości odbiorcy? W podejmowanej przez tego pierwszego tematyce, czy w środkach, których używa się dla jej oddania? Do jakiego stopnia autor tego typu literatury może ubarwić opisywaną przez siebie rzeczywistość? Jest przecież rzeczą jasną, że zdanie ''kula świsnęła koło mego ucha'' wywoła na czytelniku znacznie większe wrażenie niż napisanie prawdy o tym, że pocisk przeleciał kilka metrów ode mnie. Co jednak jeśli ktoś przeżył w swym życiu tak wiele, że nie musi niczego zmieniać w swej narracji, niczego w niej dodawać, niczego podkolorowywać? Co jeśli pisarz uważa, że takie zabiegi są niczym nieusprawiedliwione, więcej, są niedopuszczalne ponieważ zniekształcają prawdziwy bieg wydarzeń, a tylko on może być ciekawy dla czytelnika? Interesująca jest prawda i tylko prawda. To właśnie przekonanie odróżnia Mackiewicza od całej rzeszy pisarzy, którzy w swych utworach, dla pochwały świata i dla pełnego portfela, woleli i nadal wolą wybierać nie prawdę, ale jakąś jej wersję. A jak pisze Mackiewicz? Sprawdźcie zresztą sami:
Z opowiadania ''Ponary-Baza'':
'' Nie powtórzy tego żadna litera wymyślona przez ludzi. (...). Oszalały kompletnie policjant chwyta Żydówkę za prawą nogę i usiłuje wlec ją pomiędzy szynami, cały zgięty, z gębą tak pokrzywioną jakby ciętą na ukos szablą, dokąd?! po co?! Nogi kobiecie się rozstawiają, lewa za szynę, spódnica zjeżdża do pasa, odsłaniając szare z brudu majtki, a dziecko łapie włóczące się po kamieniach włosy matki i ciągnie je ku sobie i nie słychać, a widać jak wyje <<Mammme!>> ... Z ust wleczonej kobiety bucha teraz krew ... Gęsta ściana mundurów zasłania na chwilę widok ... (...). Żyd chciał przeskoczyć rampę, ranny w nogę padł na kolana i teraz słyszę wyraźnie i kolejno: płacz, strzał, rzężenie. Ach, a ten co r o b i?!!! Ten tam, obok, o czterdzieści kroków, nie dalej, w czarnym mundurze! Co on chce zro ... Rozkraczył nogi koło słupa, stanął ukosem, zamachnął się dwiema rękami ... Sekunda jeszcze ... Co on ma w ręku?! Co on ma w tych rękach?!!! Na rany Chrystusa! Na rany Boga! Coś wielkiego, coś strasznie strasznego!!! Zamachnął się i - bęc głową dziecka o słup telegraficzny! Aaa! aaa! aaa! - zakrakał ktoś koło mnie, kto taki - nie wiem. A w niebie ... nie w niebie, a na tle tylko nieba, zadrgały od uderzenia przewody drutów telefonicznych (...)''.
Z książki ''Sprawa mordu katyńskiego'':
''Po powrocie z Katynia, pytano mnie wiele razy o <<wrażenia>>. Naturalnie wrażenie jest takie, o którym zwykło się mówić, że <<mrozi krew w żyłach>>. Stosy trupów nagich budzą najczęściej odrazę. Stosy trupów w ubraniu, raczej grozę. Może dlatego, że nici tych ubrań wiążą je jeszcze z życiem, którego je pozbawiono, a przez to stwarzają kontrast. W Katyniu znaleziono wyłącznie prawie wojskowych i to oficerów. Wymowność tego munduru robi wrażenie, zwłaszcza na Polaku. Odznaki, guziki, pasy, orły, ordery. Nie są to trupy anonimowe. Tu leży armia. Można by zaryzykować określenie - kwiat armii (...). Zdaje się, że każdego z jeńców uśmiercało trzech oprawców. Dwóch trzymało go z boków, za ręce, pod pachami. Trzeci strzelał. Jak przy operacji. Indywidualność ostatnich odruchów i cierpień da się nieraz odczytać z tego, co po nich pozostało: wybite zęby, szczęka wytrącona uderzeniem kolby, rany kłute sowieckim czterograniastym bagnetem. Wielu skrępowanych misternym węzłem sznura. Niektórzy mieli zarzucone na głowę mundury lub płaszcze, związane u szyi, a wnętrze wypełnione trocinami, ażeby uniemożliwić krzyki. Usta otwarte, usta pełne piasku i oczodoły puste, które nie wyrażają już nic ponad śmierć''.
''Jedynie prawda jest ciekawa'' - zwykł mawiać bohater tej myśli. Jeśli więc interesuje Was to, co ostatnimi dziesiątkami lat wydarzyło się w Polsce, w Europie i w Kościele Katolickim (''W cieniu krzyża'', ''Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy'') sięgnijcie po utwory tego pisarza! Czytajcie Mackiewicza!
Regina Poloniae - ora pro nobis!
Literatura faktu - jak się ją pisze? Co wpływa na to, że jedne książki stają się wielokrotnie wznawianymi bestsellerami, podczas, gdy inne kończą swój żywot na składach makulatury? Jak to się dzieje, że czytelnicy potrafią zachwycać się jednymi tytułami nie zwracając nawet najmniejszej uwagi na inne. W czym tkwi problem? W talencie pisarza, czy może we wrażliwości odbiorcy? W podejmowanej przez tego pierwszego tematyce, czy w środkach, których używa się dla jej oddania? Do jakiego stopnia autor tego typu literatury może ubarwić opisywaną przez siebie rzeczywistość? Jest przecież rzeczą jasną, że zdanie ''kula świsnęła koło mego ucha'' wywoła na czytelniku znacznie większe wrażenie niż napisanie prawdy o tym, że pocisk przeleciał kilka metrów ode mnie. Co jednak jeśli ktoś przeżył w swym życiu tak wiele, że nie musi niczego zmieniać w swej narracji, niczego w niej dodawać, niczego podkolorowywać? Co jeśli pisarz uważa, że takie zabiegi są niczym nieusprawiedliwione, więcej, są niedopuszczalne ponieważ zniekształcają prawdziwy bieg wydarzeń, a tylko on może być ciekawy dla czytelnika? Interesująca jest prawda i tylko prawda. To właśnie przekonanie odróżnia Mackiewicza od całej rzeszy pisarzy, którzy w swych utworach, dla pochwały świata i dla pełnego portfela, woleli i nadal wolą wybierać nie prawdę, ale jakąś jej wersję. A jak pisze Mackiewicz? Sprawdźcie zresztą sami:
Z opowiadania ''Ponary-Baza'':
'' Nie powtórzy tego żadna litera wymyślona przez ludzi. (...). Oszalały kompletnie policjant chwyta Żydówkę za prawą nogę i usiłuje wlec ją pomiędzy szynami, cały zgięty, z gębą tak pokrzywioną jakby ciętą na ukos szablą, dokąd?! po co?! Nogi kobiecie się rozstawiają, lewa za szynę, spódnica zjeżdża do pasa, odsłaniając szare z brudu majtki, a dziecko łapie włóczące się po kamieniach włosy matki i ciągnie je ku sobie i nie słychać, a widać jak wyje <<Mammme!>> ... Z ust wleczonej kobiety bucha teraz krew ... Gęsta ściana mundurów zasłania na chwilę widok ... (...). Żyd chciał przeskoczyć rampę, ranny w nogę padł na kolana i teraz słyszę wyraźnie i kolejno: płacz, strzał, rzężenie. Ach, a ten co r o b i?!!! Ten tam, obok, o czterdzieści kroków, nie dalej, w czarnym mundurze! Co on chce zro ... Rozkraczył nogi koło słupa, stanął ukosem, zamachnął się dwiema rękami ... Sekunda jeszcze ... Co on ma w ręku?! Co on ma w tych rękach?!!! Na rany Chrystusa! Na rany Boga! Coś wielkiego, coś strasznie strasznego!!! Zamachnął się i - bęc głową dziecka o słup telegraficzny! Aaa! aaa! aaa! - zakrakał ktoś koło mnie, kto taki - nie wiem. A w niebie ... nie w niebie, a na tle tylko nieba, zadrgały od uderzenia przewody drutów telefonicznych (...)''.
Z książki ''Sprawa mordu katyńskiego'':
''Po powrocie z Katynia, pytano mnie wiele razy o <<wrażenia>>. Naturalnie wrażenie jest takie, o którym zwykło się mówić, że <<mrozi krew w żyłach>>. Stosy trupów nagich budzą najczęściej odrazę. Stosy trupów w ubraniu, raczej grozę. Może dlatego, że nici tych ubrań wiążą je jeszcze z życiem, którego je pozbawiono, a przez to stwarzają kontrast. W Katyniu znaleziono wyłącznie prawie wojskowych i to oficerów. Wymowność tego munduru robi wrażenie, zwłaszcza na Polaku. Odznaki, guziki, pasy, orły, ordery. Nie są to trupy anonimowe. Tu leży armia. Można by zaryzykować określenie - kwiat armii (...). Zdaje się, że każdego z jeńców uśmiercało trzech oprawców. Dwóch trzymało go z boków, za ręce, pod pachami. Trzeci strzelał. Jak przy operacji. Indywidualność ostatnich odruchów i cierpień da się nieraz odczytać z tego, co po nich pozostało: wybite zęby, szczęka wytrącona uderzeniem kolby, rany kłute sowieckim czterograniastym bagnetem. Wielu skrępowanych misternym węzłem sznura. Niektórzy mieli zarzucone na głowę mundury lub płaszcze, związane u szyi, a wnętrze wypełnione trocinami, ażeby uniemożliwić krzyki. Usta otwarte, usta pełne piasku i oczodoły puste, które nie wyrażają już nic ponad śmierć''.
''Jedynie prawda jest ciekawa'' - zwykł mawiać bohater tej myśli. Jeśli więc interesuje Was to, co ostatnimi dziesiątkami lat wydarzyło się w Polsce, w Europie i w Kościele Katolickim (''W cieniu krzyża'', ''Watykan w cieniu czerwonej gwiazdy'') sięgnijcie po utwory tego pisarza! Czytajcie Mackiewicza!
Regina Poloniae - ora pro nobis!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz