"(...) Świat prosty a szczery,
Jak z łupin człeka łuszcząc z dobrej manijery,
Gdy nie patrzy, kto czyni, lecz o co rzecz chodzi,
Wszystko zwie po imieniu: Piotr kradł, więc Piotr złodziej.
To prawda, lecz niegrzeczna, wyraz zbyt dosadnie.
Jakże to pięknie nazwać, kiedy Piotr ukradnie?
Można prawdę powiedzieć, ale tonem grzecznym:
Piotr się wsławił w rzemiośle trochę niebezpiecznym,
Piotr zażył, a nie swoje, kunsztownie pożyczył.
Zgoła tyle sposobów grzecznych będziesz liczył,
Tak fałsz będziesz uwieńczał, do prawdy sposobił,
Że na to wreszcie wyjdzie: Piotr kradł, dobrze zrobił.
Fałsz grzeczny to styl dworów i moneta w kursie,
Wszędzie on się tam mieści, w dziełach i w dyskursie,
I choć na kształt liczmanów z siebie nic nie waży,
Nadali mu panowie walor do przedaży".
(bp Ignacy Krasicki, Satyra "Życie dworskie")
Obok rzymskiego systemu prawnego oraz etyki chrześcijańskiej opracowana przez Greków filozoficzna koncepcja obiektywnej prawdy jest trzecią kolumną, na której wspiera się gmach naszej zachodniej cywilizacji. Cóż to znaczy, że prawda jest obiektywna? Odpowiadam najprościej jak tylko potrafię: znaczy to tyle, że leży ona tam, gdzie leży, a nie tam, gdzie większość myśli, że leży. Gdyby więc pewnego dnia miało dojść do jakiegoś referendum i na kartach do głosowania na 1000 jego uczestników 999 odpowiedziałoby, że 2 + 2 = 5, a tylko jedna osoba, że 4, to właśnie ona wbrew wszystkiemu i wszystkim nie myliłaby się. Prawdy nie da się wymyślić, prawdę można jedynie odkryć, albo lepiej - prawdę można jedynie odkrywać. Skąd ta zmiana czasownikowej formy? Otóż droga dochodzenia do pełni prawdy jest nieskończona i nikomu nie da się jej posiąść w takim stopniu, aby mógł powiedzieć: poznałem ją całkowicie. Mówiąc Norwidem: ''Prawda się razem dochodzi i czeka''.
Jej obiektywizm ma kapitalne znaczenie nie tylko dla filozofii, ale również dla teologii. Sam Chrystus powiedział przecież o sobie, że jest ''Drogą, Prawdą i Życiem'' (J XIV, 6). W oryginalnym, greckim tekście Ewangelii przed każdym z tych rzeczowników znajdziemy rodzajnik określony, który ukazuje jedyność w swoim rodzaju, niepowtarzalność, niemożność porównania jezusowej Drogi, jezusowej Prawdy i jezusowego Życia do żadnych innych, wymyślonych przez człowieka dróg, ''prawd'' i pomysłów na życie. Jest i więcej. W tej samej, janowej Ewangelii słyszymy o tym, że Prawda ma moc ''wyzwalania'' (J VIII, 32) i tylko dzięki jej poznaniu przestajemy być niewolnikami kłamstwa i stajemy się tymi, kim naprawdę jesteśmy.
Teologia katolicka mówi o tym, że bez przyjęcia chrztu świętego nikt nie może być zbawionym (Sobór Trydencki, Dekret o sakramentach, kan. 5). Stwierdza jednak i to, że z łaski tego sakramentu ludzie mogą korzystać w trojaki sposób:
a) poprzez rzeczywiste przyjęcie chrztu z wody i Ducha Świętego;
b) przez oddanie swojego życia za Chrystusa, będąc faktycznie nieochrzczonym (chrzest krwi);
c) oraz poprzez chrzest pragnienia, czyli nawet ''nie jasno wyrażone'' pragnienie spotkania Boga, które wśród ludzi niewierzących, a odznaczających się ''dobrą wolą'', najczęściej przejawia się poprzez wytrwałe poszukiwanie prawdy.
Chęć poznania obiektywnej prawdy niesie więc wraz z sobą tak potężny ''ładunek'' bożej łaski, że zdolny jest on otworzyć bramy nieba nawet przed człowiekiem nieochrzczonym. Lecz i odwrotnie, zaprzestanie poszukiwania prawdy, zawieranie z nią kompromisów albo, co jeszcze gorsze, czerpanie zysków z okłamywania innych lub nie mówienia prawdy wtedy, kiedy trzeba ją powiedzieć - odcina takiego człowieka od być może jego jedynej szansy na zbawienie i skazuje go tym samym na wieczną rozpacz. Takie prawdoburstwo jest szalenie niebezpieczne nie tylko dlatego, że przeczy stworzonemu przez Boga obiektywnemu porządkowi rzeczy, ale i z tego powodu, że staje się narzędziem w procesie tworzenia anty-rzeczywistość, pseudo-świata, w którym ludzie nie tylko nie mogą żyć autentycznie, ale również nie są w stanie podążać za prawdą, która przynosi im zbawienie.
Strzec się kłamstwa pod każdą z jego postaci, nawet pod tą ''grzecznych fałszów'' z cytowanej satyry. Mówić otwarcie, że 2 i 2 to 4, że ''tak'' to tak, a ''nie'' to nie (Mt V, 37). Tylko takie świadectwo życia może zdemaskować i wstydliwie obnażyć ową fałszywą filozofię, która obstaje przy tym, że człowiek jest całkowicie niezdolny do poznania prawdy i że jedynym liczącym się kryterium w dokonywaniu wyborów może być tylko opinia większości. W świecie, w którym kłamstwo wynoszone jest na piedestały, w którym kładzie się je pełnymi garściami w oczy i uszy ''przeciętnych odbiorców i czytelników'' 24 godziny na dobę, trzeba nam, wierzącym w Chrystusa zdać sobie sprawę z wartości i mocy prawdy oraz z tego, że jakakolwiek próba zawarcia z nią kompromisu pociąga za sobą jedynie negatywne, tak doczesne jak i wieczne skutki.
Sedes sapientiae - ora pro nobis!
Jej obiektywizm ma kapitalne znaczenie nie tylko dla filozofii, ale również dla teologii. Sam Chrystus powiedział przecież o sobie, że jest ''Drogą, Prawdą i Życiem'' (J XIV, 6). W oryginalnym, greckim tekście Ewangelii przed każdym z tych rzeczowników znajdziemy rodzajnik określony, który ukazuje jedyność w swoim rodzaju, niepowtarzalność, niemożność porównania jezusowej Drogi, jezusowej Prawdy i jezusowego Życia do żadnych innych, wymyślonych przez człowieka dróg, ''prawd'' i pomysłów na życie. Jest i więcej. W tej samej, janowej Ewangelii słyszymy o tym, że Prawda ma moc ''wyzwalania'' (J VIII, 32) i tylko dzięki jej poznaniu przestajemy być niewolnikami kłamstwa i stajemy się tymi, kim naprawdę jesteśmy.
Teologia katolicka mówi o tym, że bez przyjęcia chrztu świętego nikt nie może być zbawionym (Sobór Trydencki, Dekret o sakramentach, kan. 5). Stwierdza jednak i to, że z łaski tego sakramentu ludzie mogą korzystać w trojaki sposób:
a) poprzez rzeczywiste przyjęcie chrztu z wody i Ducha Świętego;
b) przez oddanie swojego życia za Chrystusa, będąc faktycznie nieochrzczonym (chrzest krwi);
c) oraz poprzez chrzest pragnienia, czyli nawet ''nie jasno wyrażone'' pragnienie spotkania Boga, które wśród ludzi niewierzących, a odznaczających się ''dobrą wolą'', najczęściej przejawia się poprzez wytrwałe poszukiwanie prawdy.
Chęć poznania obiektywnej prawdy niesie więc wraz z sobą tak potężny ''ładunek'' bożej łaski, że zdolny jest on otworzyć bramy nieba nawet przed człowiekiem nieochrzczonym. Lecz i odwrotnie, zaprzestanie poszukiwania prawdy, zawieranie z nią kompromisów albo, co jeszcze gorsze, czerpanie zysków z okłamywania innych lub nie mówienia prawdy wtedy, kiedy trzeba ją powiedzieć - odcina takiego człowieka od być może jego jedynej szansy na zbawienie i skazuje go tym samym na wieczną rozpacz. Takie prawdoburstwo jest szalenie niebezpieczne nie tylko dlatego, że przeczy stworzonemu przez Boga obiektywnemu porządkowi rzeczy, ale i z tego powodu, że staje się narzędziem w procesie tworzenia anty-rzeczywistość, pseudo-świata, w którym ludzie nie tylko nie mogą żyć autentycznie, ale również nie są w stanie podążać za prawdą, która przynosi im zbawienie.
Strzec się kłamstwa pod każdą z jego postaci, nawet pod tą ''grzecznych fałszów'' z cytowanej satyry. Mówić otwarcie, że 2 i 2 to 4, że ''tak'' to tak, a ''nie'' to nie (Mt V, 37). Tylko takie świadectwo życia może zdemaskować i wstydliwie obnażyć ową fałszywą filozofię, która obstaje przy tym, że człowiek jest całkowicie niezdolny do poznania prawdy i że jedynym liczącym się kryterium w dokonywaniu wyborów może być tylko opinia większości. W świecie, w którym kłamstwo wynoszone jest na piedestały, w którym kładzie się je pełnymi garściami w oczy i uszy ''przeciętnych odbiorców i czytelników'' 24 godziny na dobę, trzeba nam, wierzącym w Chrystusa zdać sobie sprawę z wartości i mocy prawdy oraz z tego, że jakakolwiek próba zawarcia z nią kompromisu pociąga za sobą jedynie negatywne, tak doczesne jak i wieczne skutki.
Sedes sapientiae - ora pro nobis!
Dziękuję
OdpowiedzUsuń