Zacznę tę wielkopostną myśl od przeprosin wszystkich osób chorych, starszych, niosących na co dzień krzyże swoich bolesnych doświadczeń. Wybaczcie mi, że ja, człowiek młody i zdrowy ośmielam się zabierać głos w sprawach, które nigdy nie były i póki co nie są moim udziałem. Przepraszam Was, że piszę o cierpieniu.
Doświadczenie cierpienia. Na pytanie po co człowiek cierpi nie ma dobrej odpowiedzi. Cierpienie jest tajemnicą (misterium) i wszelkie próby jego zgłębienia na niewiele, jeśli nie na nic nam się nie zdadzą. Stawianie pytań jest jednak częścią ludzkiej natury i dlatego ilekroć słyszymy, że któraś z bliskich lub znajomych nam osób uległa jakiemuś wypadkowi, poważnie zachorowała lub w naszym mniemaniu, przedwcześnie odeszła z tego świata w głowach zaczynają kołatać się nam znaki zapytania, które nie tylko wystawiają na próbę wiarę w dobrego, miłosiernego i sprawiedliwego Boga, ale podważają i sam sens ludzkiego życia tu na ziemi.
Dlaczego? To ogromne zło skąd się ono bierze? Skąd na świecie tyle niezawinionego cierpienia? Co decyduje o tym, że ''się żyje, gdy umarło tylu''? Jaki czynnik? Jaka gwiazda? Układ linii na dłoni? Zwykły przypadek? Dlaczego Bóg pozwala na to, aby cierpiały niewinne istoty? Dlaczego w swej wszechmocy nie interweniuje, by położyć temu kres?
Pewnego dnia przed prorokiem Ezdraszem stanął Anioł, który otrzymał polecenie od Boga, aby odpowiedzieć świętemu mężowi na wszystkie pytania, jakie ten będzie chciał mu zadać. Ezdrasz pytał więc Anioła o losy Narodu wybranego, o grzech, o oczekiwanego Mesjasza, o zbawienie, które ma On przynieść. Na sam koniec ich rozmowy prorok odważył zapytać się bożego posłańca o sens cierpienia. Usłyszał taką oto odpowiedź: ''Jesteś przejęty wstrętem na widok tego świata i chcesz zrozumieć zagadki Najwyższego? Tak Panie mój - powiedział prorok. Anioł rzekł: Zostałem posłany, aby zadać ci trzy zagadki, by przedstawić trzy przypowieści. Jeśli rozwiążesz jedną z nich, wyjaśnię Ci zagadkę, którą chcesz poznać i wytłumaczę ci skąd bierze się cierpienie. Ezdrasz odpowiedział: Mów, Panie mój! I rzekł anioł: Zważ mi trochę ognia, odmierz miarę wiatru albo przywołaj z powrotem dzień, który minął. Prorok odpowiedział: Któż ze śmiertelnych mógłby uczynić coś z tego, czego ode mnie żądasz? A wysłannik Boga odparł: Jeśli nie możesz poznać tego, co jest bliskie, w jaki sposób twój słaby umysł zdołałby uchwycić tajemnicę Najwyższego? Jak ziemia została dana drzewom, a morze jego falom, podobnie i mieszkańcy ziemi mogą zrozumieć rzeczywistość ziemską, podczas gdy Ten, który jest ponad niebem rozumie rzeczywistość nieba. Ezdrasz zapytał ponownie podnosząc wzrok na anioła: Pytam Cię zatem, Panie, po co dałeś mi rozum do myślenia? Nie chciałem Cię wypytywać o Twoje tajemnice spod nieba, lecz o to, co nas spotyka codziennie. Dlaczego Izrael został wydany na łup poganom? Dlaczego lud, który kochasz, został wydany narodom bezbożnym? Czy unieważniłeś Przymierze i Twój Testament zawarty na piśmie? Znikamy ze świata jak szarańcza, życie nasze to lęk i cierpienie i nie jesteśmy godni dostąpić miłosierdzia. Co jednak uczynisz, Panie, dla imienia Twego, które wzywane jest nad nami? O to Cię pytałem! I odrzekł anioł do Ezdrasza: Jeśli będziesz gorliwie dochodził nie raz się sobie zdziwisz. Ten świat przemija szybko, nie jest bowiem w stanie udźwignąć tego, co Bóg obiecał sprawiedliwym w czasie ostatecznym - gdyż świat ten jest pełen bezprawia, cierpienia i słabości. A co do tego, o co mnie pytasz: zło zostało wprawdzie zasiane, lecz jeszcze nie nadeszła pora, żeby je wyrwać. Ziarno zasiewu zła zostało bowiem zasiane na początku w sercu Adama, a ileż zbrodni wydało aż do dzisiaj i wyda jeszcze zanim przyjdą żniwa! Sam więc policz: jeżeli ziarno zła wydało tyle owoców zbrodni i cierpienia, jakże ogromne plony wydadzą kłosy dobra kiedy wreszcie zostaną zebrane! Odpowiedział Ezdrasz: W jaki sposób i kiedy się to stanie? Bo nasze życie trwa krótko i pełne jest bólu i udręki. I odrzekł mu Anioł: Ezdraszu! Nie śpiesz się bardziej niż sam Najwyższy...''.
Myśląc o bolesnych doświadczeniach choroby, śmierci i rozłąki, zadając sobie po raz kolejny pytanie: ''Dlaczego się cierpi?'' musimy pogodzić się z tym, że pewnego dnia może przyjść na nas coś, czego nie będziemy potrafili pojąć, coś czego nie będziemy mogli zrozumieć, albo, że będziemy zmuszeni do zrobienia czegoś, co będzie dla nas bardzo trudne i niezrozumiałe. Staniemy wtedy przed wyborem z punktu widzenia naszej wiary fundamentalnym i albo odrzucimy cierpienie buntując się przeciw wyrokom Najwyższego, albo je zaakceptujemy, spotkamy w nim Boga i pozwolimy Jemu samemu działać w nas przez nie, wiedząc o tym, że jedno ''Ave Maria'' w ustach cierpiącego człowieka potrafi wyludnić cały Czyściec.
W godzinie śmierci Zbawiciela na krzyżu - Salus Infirmorum - ora pro nobis!
"W głębi każdego z osobna cierpienia doświadczanego przez człowieka, a zarazem u podstaw całego świata cierpień, nieodzownie pojawia się pytanie: dlaczego? Jest to pytanie o powód, o rację, zarazem pytanie o cel (po co?), w ostateczności zaś zawsze pytanie o sens. Pytanie to nie tylko towarzyszy ludzkiemu cierpieniu, ale zdaje się wręcz wyznaczać jego ludzką treść — to, przez co cierpienie jest właśnie ludzkim cierpieniem. Ból, zwłaszcza fizyczny, rozprzestrzeniony jest szeroko w świecie zwierzęcym. Tylko jednak człowiek cierpiąc wie, że cierpi i pyta „dlaczego” — i w sposób już całkowicie i specyficznie ludzki cierpi, jeśli nie znajduje odpowiedzi na to pytanie. Jeśli nie znajduje wystarczającej odpowiedzi. Jest to zaś pytanie trudne, podobnie jak trudne jest inne, bardzo pokrewne tamtemu, pytanie o zło. Dlaczego zło? Dlaczego w świecie zło? Gdy pytamy w ten sposób, zawsze przynajmniej w jakiejś mierze, pytamy też o cierpienie.
OdpowiedzUsuńJedno i drugie pytanie jest trudne, gdy stawia je człowiek człowiekowi, ludzie ludziom — a także, gdy stawia je człowiek Bogu. Człowiek bowiem nie stawia tego pytania światu, jakkolwiek cierpienie wielokrotnie przychodzi do niego od strony świata, ale stawia je Bogu jako Stwórcy i Panu świata. I jest rzeczą dobrze znaną, że na gruncie tego pytania dochodzi nie tylko do wielorakich załamań i konfliktów w stosunkach człowieka z Bogiem, ale bywa i tak, że dochodzi do samej negacji Boga. Jeśli bowiem istnienie świata otwiera jakby wzrok duszy ludzkiej na istnienie Boga, na Jego mądrość, wszechmoc i wspaniałość, to zło i cierpienie zdają się zaćmiewać ten obraz — czasem w sposób radykalny, zwłaszcza wobec codziennego dramatu tylu niezawinionych cierpień, a także tylu win, które uchodzą bezkarnie. Ta przeto okoliczność — może bardziej jeszcze niż jakakolwiek inna — wskazuje, jak doniosłe jest pytanie o sens cierpienia i z jaką wnikliwością trzeba traktować zarówno samo to pytanie, jak też wszelką możliwą na nie odpowiedź".
Jan Paweł II, LIST APOSTOLSKI SALVIFICI DOLORIS, n.9.
Zuch, czuwaj!
OdpowiedzUsuńRównież dziękuję
OdpowiedzUsuńTo co Ksiądz pisze bliskie jest w pewnym sensie koncepcji byłego więźnia obozów koncentracyjnych - V. Frankla. W zasadzie Frankl twierdził nawet, że cierpienie jest jedną z dróg do odnalezienia sensu życia. W skrócie wygląda to następująco: czasem nie mamy możliwości usunięcia źródła cierpienia, zazwyczaj mamy jednak moc zmiany samego siebie, a dokładniej swojego podejścia do bólu, czy to fizycznego, czy psychicznego. Frankl zaleca nadawanie sensu swojemu cierpieniu. Czasem będzie to tylko/aż sens ofiary.
OdpowiedzUsuńChyba coś w tym jest, bo gdyby cierpienie nie miało sensu, Bóg nie pozwoliłby na krzyżową śmierć swego Syna.
C.S.