piątek, 25 maja 2012

O zesłaniu Ducha Świętego, czyli myśl szeroko uśmiechnięta

        Na kilka godzin przed zesłaniem Ducha Świętego Apostołowie wraz z Matką Jezusa przebywali w Wieczerniku. Maryja, widząc zasmucone twarze osieroconych przez swego Syna uczniów zaraz zmobilizowała ich do modlitwy. Siedzieli więc razem odmawiając różaniec. Tajemnice radosne, jak mniemam, gdyż Zmartwywchwstanie Pana pozwoliło im zapomnieć o bolesnych, a wszystkich chwalebnych natenczas jeszcze nie znali. Spośród Apostołów tylko jeden nie mógł skupić się na modlitwie. Niby ruszał wargami, niby przeplatał w palcach zdrowaśki, ale myśli niosły go hen daleko. Był to św. Piotr, ten sam, którego Zbawiciel wybrał na pierwszego papieża. Zastanawiał się on i ni jak nie mógł pojąć, co też Pan Jezus miał na myśli, kiedy mówił, że gdy odejdzie z tego świata pośle Apostołom Ducha Świętego? Piotr pytał sam siebie: Kim jest ten Duchy Święty? Jak On wygląda? Czy to człowiek? A jeśli tak, to czy jest podobny do Pana Jezusa? Nie dawało mu to spokoju. Postanowił więc kogoś się poradzić.
          Pierwszą osobą, która przyszła mu do głowy była Maryja – Matka Boża. Piotr spojrzał na Nią i po chwili ... zmienił zdanie. Co też Ona może wiedzieć o Duchu Świętym? - mruknął pod nosem - Ona umie się tylko modlić, całe Jej życie to jedna wielka modlitwa. Lepiej będziej jeśli zapytam się kogoś innego. Rozejrzał się po sali i dostrzegł w rogu św. Mateusza. Tak - kiwał głową - umysł ścisły i ekonomista. On mi na pewno wszystko dokładnie wyjaśni. 
       Gdy ten tylko usłyszał pytanie Piotra spojrzał się na niego spod czoła i zniesmaczony wycedził przez zęby: To ty, pierwszy papież, namiestnik Pana pytasz się mnie o takie rzeczy? Piotrze! Skało! Fundamencie Kościoła! Stróżu depozytu wiary! Jak słuchałeś Jezusowych słów? Wiesz, co zrobię abyś nie zapomniał o tym, co ci Zbawiciel powiedział pod Cezareą Filipową? Opiszę tę historię w Ewangelii, nad którą właśnie zaczynam pracować.
Przykro się zrobiło Piotrowi. Błądził wzrokiem po twarzach Apostołów, myśląc kogo by się tu jeszcze zapytać o Ducha Świętego? Mam! Już wiem – zawołał – przecież jest św. Jan, umiłowany uczeń Pana. Młodziak wprawdzie i wąs mu się jeszcze nie puścił, ale głowę to on ma na karku, że hohoho. Jan słysząc piotrowe pytanie uśmiechnął się i mówi do niego w te słowa:
Przecież to takie proste. Jednorodzony, przedwieczny Logos, który równy jest we wszystkim Ojcu, i który był na początku u Ojca i przez którego wszystko się stało, a nie muszę ci chyba dodawać, że bez Niego nic by się nie stało co się stało, obiecał nam, że jak wstąpi do nieba i zasiądzie po prawicy Ojca przyśle Swego Parakleta, który wszystko nam objaśni. Paraklet bowiem jest Duchem prawdy, a dopiero prawda będzie nas mogła wyzwolić.
Św. Piotr szeroko otworzył oczy. Przemądrzały smarkacz - pomyślał. Kiwnął kilka razy głową na takie dictum i lekko ironizującym tonem powiedział: Rzeczywiście interesujące. Zapisz to gdzieś. Tylko dodaj do tego jakiś obszerniejszy komentarz, może ktoś to kiedyś zrozumie, ale przypuszczam, że nieprędko.
Usiadł biedny Piotr na taborecie. Płakać mu się zachciało. Pan Jezus kazał nam głosić Ewangelię wszelkiemu stworzeniu - mruczał kręcąc głową - a my wszyscy, którzy słuchaliśmy Jego nauk, którzy widzieliśmy Jego cuda, Jego Zmartwychwstanie siedzimy przestraszeni w Wieczerniku. Upadł na kolana i we łzach zaczął się modlić.
Wtem, zrobiło mu się tak jakoś dziwnie ciepło. Patrzy, a nad głowami wszystkich pojawiły się ogniste języki. Ni stąd, ni z zowąd dmuchnął silnie wiatr. Już miał Piotr krzyczeć do Tomasza niedowiarka, że mu się włosy palą, gdy Jakub Starszy, zerwawszy się na równe nogi, zawołał do niego: Piotrze, ale Ci się z głowy dymi!!! Po chwili wszystko ustało. Piotr jednak spostrzegł, że niczego się nie boi. Zastanowił się teraz nad tym, kim jest Duch Święty i wszystko zrozumiał bez pytania kogokolwiek. Wiedział już, że Duch Święty to Duch miłości, Duch, który daje mądrość, który uszlachetnia ludzi do złożenia świadectwa prawdzie, że to właśnie On uczy prawdziwej miłości, nie pozwala, by w człowieku upadła nadzieja i strzeże w nim prawdziwej wiary. W chwilę potem, pchnięty jakąś nieludzką siłą, stanął u drzwi Wieczernika i szeroko je otworzył. W te pędy pobiegł na jerozolimski rynek i zaczął na nim głosić we wszystkich językach świata, że to Jezus z Nazaretu jest obiecanym Mesjaszem, że to On z miłości dla nas umarł na krzyżu, i że trzeciego dnia zmartwychwstał. W ślad za nim na miasto ruszyli inni uczniowie. W Wieczerniku zaś została tylko Najświętsza Maryja Panna, która biorąc do ręki swój stary różaniec spojrzała w niebo i wyszeptała: Oj Synku, teraz to dopiero potrzebna im będzie modlitwa. 
W takich to właśnie okolicznościach narodził się Kościół. Tak rozpoczęło się głoszenie Ewangelii. A stało się to wszystko za sprawą Ducha Świętego, który w dniu Pięćdziesiątnicy zstąpił na Apostołów.
 Vas spirituale - ora pro nobis!

3 komentarze:

  1. "Duchu Święty, Boże,
    tchnij mnie swoim tchnieniem,
    abym myślał o tym, co jest święte.
    Prowadź mnie, Duchu Święty,
    abym czynił to, co jest święte.
    Przyciągaj mnie do siebie, Duchu Święty,
    abym kochał to, co jest święte.
    Umacniaj mnie, Duchu Święty,
    abym strzegł tego, co jest święte.
    Strzeż mnie, Duchu Święty,
    abym nigdy nie utracił tego, co jest święte. Amen"
    Św. Augustyn

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpadłem zachęcony linkiem z facebooka i wiele zyskałem na objaśnieniu okoliczności Zesłania Ducha Świętego.
    Jak widać można mówić i pisać o tak ważnych sprawach z polotem i uśmiechem .
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń