czwartek, 2 sierpnia 2012

O encyklice Humanae vitae, czyli myśl o posoborowej rebelii teologicznej cz. I

       Ks. Charles Curran z całą pewnością zaliczał się do awangardy nowego pokolenia teologów. W 1968 roku miał zaledwie trzydzieści cztery lata, a już piastował odpowiedzialne stanowiska profesora teologii moralnej na Katolickim Uniwersytecie Amerykańskim i zastępcy prezydenta Katolickiego Stowarzyszenia Teologicznego w Ameryce. On sam, zresztą tak jak i wielu innych księży ''nowej daty'' był przekonany o tym, że z dawna oczekiwany papieski dokument o prokreacji i kontroli urodzin wyjdzie naprzeciw oczekiwaniom współczesnego człowieka i zmieni dotychczasową naukę Kościoła.
     Wkrótce po zakończeniu Soboru Watykańskiego II Paweł VI zdecydował się poszerzyć skład ustanowionej przez Jana XXIII Komisji, która zajęła się tematyką ludzkiej seksualności. Jeszcze nim ostatecznym wynik prac ekspertów dotarł na biurko papieża prasa, radio, telewizja oraz autorzy niezliczonej ilości publikacji zgodnie ogłosili, że tradycyjne nauczanie katolickie w obliczu nowych wymagań społecznych (''przeludnienie świata'' i ''równouprawnienie kobiet'') musi zostać zmienione. W ich mniemaniu antidotum na te problemy miała stać się pigułka antykoncepcyjna.
       25 lipca 1968 r. ukazał się encyklika Humanae vitae, w której papież Montini, wbrew opinii ekspertów Komisji, licznym teologom, a nawet niektórym hierarchom Kościoła (kardynałowie: Suenens, Alfrink, König, Döpfner) potwierdził, że: "Małżeństwo i miłość małżeńska z natury swej skierowane są ku płodzeniu i wychowywaniu potomstwa. Dzieci są najcenniejszym darem małżeństwa i samym rodzicom przynoszą najwięcej dobra", i że ''akt wzajemnej miłości dokonany z uszczerbkiem dla zdolności przekazywania życia (...) pozostaje w sprzeczności zarówno z planem Bożym, według którego małżeństwo zostało ustanowione, jak i z Wolą Pierwszego Twórcy ludzkiego życia''. Dodając: ''Jeżeli więc ktoś korzysta z tego daru Bożego pozbawiając go, choćby tylko częściowo, właściwego znaczenia i celowości, działa wbrew naturze tak mężczyzny jak i kobiety, a także wbrew głębokiemu ich zespoleniu. I właśnie dlatego sprzeciwia się planowi Boga i Jego świętej woli''.
       Zaledwie kilka dni później z inicjatywy ks. Currana na łamach New York Timesa ukazało się oświadczenie kontestujące ten papieski dokument. Argumentacja publikacji, jak i treści w niej zawarte mają, moim zdaniem, fundamentalne znaczenie dla zrozumienia zjawiska posoborowego odrzucenia, tak nauczania Kościoła katolickiego w zakresie ludzkiej płciowości, jak i zakwestionowania samego papieskiego autorytetu nauczycielskiego. Dokument ten stał się bowiem sztandarowym tekstem dla postawy, którą dziś zwykliśmy określać kategorią hermeneutki zerwania. Oto jego tekst:
       ''Jako katoliccy teolodzy z szacunkiem uznajemy edukacyjną rolę Magisterium hierarchicznego w Kościele Chrystusa. Niemniej jednak chrześcijańska tradycja przyznaje teologom specjalną odpowiedzialność w ocenie i interpretacji aktów Magisterium w świetle całości danych teologicznych obecnych w każdej kwestii i deklaracji. Przedstawiamy zatem pierwszy komentarz do encykliki Pawła VI o regulacji narodzin. 
       Encyklika, jako dokument, nie zawiera nauczania nieomylnego. Sama historia poucza nas, że liczne deklaracje podobnego lub nawet większego znaczenia były w późniejszym czasie uznane za niewystarczające lub wręcz błędne. Poprzednie autorytatywne wypowiedzi Magisterium dotyczące: wolności religijnej, pożyczek finansowych na procent, prawa do milczenia i celów małżeństwa z biegiem czasu zostały poprawione. Encyklika Pawła VI zawiera wiele wartościowych treści jednak nie możemy w niej zaakceptować ani przedstawionej eklezjologii, ani zastosowanej metodologii. Nie korespondują one bowiem z autentyczną samoświadomością Kościoła w sposób, w jaki została ona przedstawiona w dokumentach Soboru Watykańskiego II. Encyklika w swej wewnętrznej logice zakłada, że Kościół ma się identyfikować z hierarchią. Nie zwrócono natomiast w niej uwagi na świadectwo życia Kościoła w jego całości, a w sposób szczególny zostało pominięte milczeniem świadectwo wielu katolickich par. Humanae vitae powstrzymuje się również od uznania świadectwa kościołów i odłączonych wspólnot chrześcijańskich, zamyka oczy na świadectwo wielu ludzi dobrej woli i nie zwraca wystarczającej uwagi na rozwój etyki, który dokonał się pod wpływem współczesnej wiedzy. Następnie Encyklika prezentuje zacieśnioną i pozytywistyczną wizję władzy papieskiej, o czym świadczy odrzucenie, tak większościowej opinii przedstawionej przez Komisję powołaną do rozwiązania tej kwestii, jak i głosu dużej części międzynarodowej grupy katolickich teologów.
       Dlatego też nie podzielamy niektórych etycznych wniosków w niej zawartych. Bazują się one bowiem na niepełnym pojęciu prawa naturalnego. W dokumencie tym zignorowano wielorakość form teorii tego prawa, jak również to, że miarodajni filozofowie prezentują w tej kwestii odmienne opinie. Również ''raport mniejszości'' papieskiej Komisji [głos teologów, którzy zakwestionowali ustalenia większości ekspertów - przyp. K.I.] przedstawia poważne problemy w próbie ostatecznego rozwiązania kwestii niemoralności antykoncepcji opierając się jedynie na teorii prawa naturalnego. Innymi brakami tego dokumentu są: zwrócenie zbyt dużej uwagi na aspekty biologiczne stosunków seksualnych przedstawionych jako etycznie normatywne; przesadne akcentowanie aktu seksualnego i seksualnych możności człowieka w oderwaniu od osoby i pary; przyjęcie statycznej wizji świata, która minimalizuje historyczny i ewolucyjny charakter ludzkości tak, jak została ona przedstawiona w Konstytucji pastoralnej o Kościele w świecie współczesnym Soboru Watykańskiego II; niczym nie uzasadnione założenia o szkodliwości metod sztucznej kontroli urodzin; niewrażliwość na nauczanie Soboru Watykańskiego II, który zwrócił uwagę na to, że przedłużająca się abstynencja seksualna może być niebezpieczna dla wierności małżeńskiej i może szkodzić płodności; prawie całkowite pominięcie problemu godności milionów istnień ludzkich zrodzonych bez najmniejszych szans na ich utrzymanie i edukację. Rzeczywiście, Humanae vitae w żaden sposób nie rozwija nauczania Piusa XI zawartego w encyklice Casti Connubii, której to ostateczne konkluzje zostały zakwestionowane z wielu poważnych powodów. Te kwestie, odrzuciwszy głos Vaticanum II, potraktowano nieodpowiednio, ograniczając się jedynie do powtórzenia poprzedniego nauczania. 
       Jest opinią powszechnie przyjętą w Kościele, że katolicy mają prawo nie zgadzać z nauczaniem autorytatywnym (w przeciwieństwie do nieomylnego) kiedy istnieją ku temu odpowiednie racje. A zatem jako teolodzy katoliccy, świadomi tak naszego obowiązku, jak i naszych limitów oświadczamy, że małżonkowie postępując według własnego sumienia, mogą odpowiedzialnie decydować o używaniu sztucznych środków antykoncepcyjnych, i że jest ono w niektórych sytuacjach nie tylko dozwolone lecz niekiedy konieczne dla zachowania i rozwijania walorów oraz świętości samego małżeństwa. Jesteśmy również przekonani, że autentyczne zaangażowanie się w misterium Chrystusa i Kościoła wymaga w tym momencie od wszystkich teologów katolickich szczerego wypowiedzenia się w tej kwestii". 
Mater Ecclesiae - ora pro nobis!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz