niedziela, 3 maja 2015

Kazania sandomierskie: "Już niedługo" (J 16, 16). Chronos i Kairos, czyli rzecz o chrześcijańskiej teologii czasu

+JMJ
„Już niedługo, a nie będziecie mnie oglądać, i znowu niedługo, a ujrzycie mnie: bo idę do Ojca” (J 16, 16).
Przyznacie, Moi drodzy, że zastanawiające jest to słowo – „Niedługo”. Przecież według tego, co powiedział Zbawiciel ten świat już dawno temu powinien się skończyć. On już  nie powinien istnieć. W innym fragmencie Ewangelii mówi Pan Jezus w bardzo podobnym tonie: „Nie przeminie to pokolenie, aż to się wszystko wydarzy”. I znowu wydawać by się mogło, że koniec świata jest blisko, że jest on tuż tuż, a to „niedługo” trwa już 2000 lat, A kto wie ile czasu jeszcze ono potrwa? Nieścisłość, złe zrozumienie? Niekoniecznie! Być może jeśli zmienimy perspektywę patrzenia na to „Niedługo” z ludzkiej, na tę boską, na tę nadprzyrodzoną to zrozumiemy prawdziwe znaczenie tej wypowiedzi Pana Jezusa.
Po pierwsze Bóg inaczej niż ludzie mierzy czas. W Psalmie 90 czytamy takie oto słowa: „Bo tysiąc lat w Twoich oczach [Boże] jest jak wczorajszy dzień, który minął albo straż nocna”. Po drugie, nie mniej ważne, Bóg trwa w innym czasie. 
Mądrzy starożytni grecy na określenie „czasu” posługiwali się dwoma pojęciami, dwoma terminami: „Chronos” – stąd między innymi polskie słowo chronologia, ale w swoim słowniku posiadali również drugi rzeczownik, a mianowicie „Kairos”. Jaka jest różnica pomiędzy jednym, a drugim sposobem mierzenia czasu?
„Czas” w znaczeniu Chronos używany był do opisu wydarzeń i przemijalności życia. Chronos to czas linearny, w którym można wyznaczyć, to co było przedtem, to co było potem, to co trwa i to co się jeszcze ma wydarzyć. Był to czas, który można było zmierzyć cieniem zegara słonecznego lub klepsydrą. Co ciekawe Chronos przez greckich filozofów widziany był jako wróg istnienia, ponieważ upływ czas był dla nich równoznaczny z dążeniem ku śmierci. Arystoteles tak oto pisał o Chronosie w swoim dziele zatytułowanym „Fizyka”: „Czas jest bardziej przyczyną ginięcia niż powstawania. I jest on jedynie ilością ruchu, odliczaniem poszczególnych momentów, które dzieją się „teraz” ze względu na to, co „wcześniej” i „później”. Chronos jest zatem czasem, który nam ucieka i przybliża do śmierci.
„Kairos” z kolei to coś pozytywnego. Był on bowiem przestrzenią czasową, w którym coś dobrego i pozytywnego mogło się wydarzyć. Sama nazwa Kairos pochodzi od greckiego bożka o tym samym imieniu, który według mitycznych podań krążył wokół ludzi, a ci mieli tylko jedną chwilę, jeden moment na to, aby go uchwycić. Kiedy Kairos przeszedł obok nikt nie mógł go już dogonić i złapać.
Autorzy ksiąg Nowego Testamentu przyswoili sobie to pojęcie na oznaczenie czasu, który nie jest pusty, nie biegnie w nieznanym kierunku, ale który należy do Boga. Chrześcijański Kairos posiada swoją pełnię, i zmierza on ku końcowi dziejów tego świata, w którym zło zostanie ukarane, a dobro wynagrodzone, w którym objawi się szczęśliwa lub nieszczęśliwa wieczność.
W czwartym rozdziale Listu św. Pawła  do Galatów czytamy takie oto słowa: „Kiedy nadeszła pełnia czasu zesłał Bóg swojego Syna zrodzonego z niewiasty”. Pełnia czasów to w znaczeniu Kairos największe szczęście i radość dla świata. To czas, który w stopniu najwyższym jest napełniony obecnością Boga, Boga, który jest, który działa i który wbrew potężnym siłom Zła jest w stanie realizować swój plan zbawienia świata. Kairos to dla chrześcijan czasoprzestrzeń łaski, w której każdy człowiek ma szansę otworzyć się na wieczność i dostąpić usprawiedliwienia.
W trzecim rozdziale Księgi Rodzaju Bóg przedstawia się Mojżeszowi swoim świętym Imieniem – JHWH – Jestem, który Jestem. Bóg jestem więc Tym, który trwa, w którym nie ma, bo być nie może żadnej zmiany. On jest niezmienny, jego przykazania są niezmienne tak, jak niezmienne są prawdy oraz pryncypia rządzące światem kosmosu. Bóg więc trwa w czasie teraźniejszym. Ponad tym, co wcześniej, co później, co tydzień temu, czy za miesiąc.
Oto życie Pana Boga. On udziela nam daru takiego czasu działając poprzez sakramenty święte, a w sposób szczególny w przestrzeni, w której łączy się to, co ludzkie z tym co boskie, a mianowicie podczas celebracji Mszy Świętej. To ona, Święta Liturgia wprowadza nas właśnie w ten wymiar istnienia – w wymiar niekończącej się teraźniejszości, którą zwiemy wiecznością. Celebrowana tu na ziemi w Sakramencie ołtarza odwieczna miłość nie jest zazdrośnie strzeżonym skarbem zarezerwowanym jedynie dla osób Trójcy Przenajświętszej, wprost przeciwnie, jest ona darem, zaproszeniem zwróconym do każdego człowieka. Dar wiecznej miłości Boga do nas jest tak wielki, iż nie można zmierzyć go zegarkiem! Zwróćmy uwagę, że najpiękniejsze liturgiczne zwroty są ponadczasowe:
- Dominus vobiscum – Pan z wami! On jest z nami w tym niekończącym się „Teraz”. W identyczny sposób był z Apostołami, był z wiernymi wszystkich czasów w chrześcijańskiej starożytności, średniowieczu, w baroku, 200 i 100 lat temu. I dziś, dzięki Liturgii Pan nadal z nami jest!
- Kyrie eleison – Panie zmiłuj się nad nami! Tak zwracali się do niego wierni wszystkich wieków, aby mogli podnieść oczy na Niego Samego podczas Mszy Świętej.
- Oremus – módlmy się Teraz. Tak jak apostołowie, jak nasi przodkowie.
Te słowa powtarzane są od blisko dwóch tysięcy lat. One przenikają swą aktualnością pokolenia wiernych zapowiadając jednocześnie ostateczne wypełnienie się tego „Teraz” przy końcu świata.
„Już niedługo” – podpowiada nam dzisiejsza Ewangelia. Stąd też to co nas spotyka, dobre, czy złe wydarzenia, wszelkie łaski i krzyże, w Bożym zamyśle nie służą tylko chwilowemu zaspokajaniu naszych kaprysów, ale mają się przyczyniać do zbawienia naszych dusz, do naszego wejścia już tu na ziemi w przestrzeń nieprzemijalnego bożego czasu. Tak tylko bowiem możemy uciec śmierci, która czego na wszystko, co istnieje jedynie w chronologicznym wymiarze.
Kończę, Moi drodzy, te rozważania słowami kard. Wyszyńskiego, który w jednym ze swoich kazań powiedział: „Niektórzy mówią, czas to pieniądz, a ja Wam mówię, czas to miłość”. Rozwijając tę myśl, w perspektywie tego nad czym dziś rozważaliśmy warto dodać może tylko jedno zdanie: „że największą stratą czasu dla człowieka tu na ziemi jest nie kochać, a największym zyskiem, bo zyskiem wiecznym jest miłować Boga i bliźniego miłością, która nigdy się nie kończy”. Amen.
Vas honorabile - ora pro nobis!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz