wtorek, 12 maja 2015

Kazania sandomierskie: "Prosić Boga Ojca w imię Syna" (J 16,23) - Prawdziwa modlitwa

+JMJ
„Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: jeśli o co prosić będziecie Ojca w imię moje, da wam” – słowa Zbawiciela z dzisiejszej Ewangelii, które zachęcają nas do refleksji nad fundamentalną sprawą w życiu każdego wierzącego człowieka - modlitwą.
Niestety, dziś kiedy mówi się o modlitwie i to nawet często pomiędzy samymi katolikami, pomiędzy ludźmi wierzącymi wpada się w newageowską pułapkę polegającą na poszukiwaniu w modlitwie nadzwyczajnych stanów ducha. Idąc tą drogą wkracza się na teren poszukiwania mocnego przeżycia „tego czegoś” w nas samych, jak gdyby akt wiary, istnienie Boga i całego nadprzyrodzonego świata miało bazować dokładnie na tym, czy coś się czuje, czy też nie. Niestety, wiele osób ulega tej wizji modlitwy i błądzą po manowcach duchowości, popełniając kardynalny błąd, a mianowicie na modlitwie szukają nie Boga, który się objawił, „Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba”, Boga Jezusa Chrystusa, ale na modlitwie szukają siebie samych – zaspokajania własnych potrzeb, samousprawiedliwienia, ucieczki przed lękami i zranieniami.
Podczas tego kazania, Moi drodzy, chciałbym podać kilka wskazówek, które pomogą nam w rzeczywistym, a nie tylko udawanym doświadczeniem Boga na modlitwie. Proszę Was jednocześnie o uwagę, abyście wszystko to, o czym będę mówił odnosili jednocześnie do liturgii łacińskiej, do tradycyjnej Mszy Świętej.
Po pierwsze życie duchowe chrześcijanina, w tym życie modlitwy jest zawsze walką. Każdy kto chce się modlić, kto chce oddawać Bogu cześć „w duchu i w prawdzie” jak nas poucza Ewangelia św. Jana powinien przygotować się na trudności. Diabeł bowiem zrobi wszystko, aby odciągnąć nas od modlitwy i Pana Boga. Przeciwnik wie bowiem doskonale, że prawdziwa modlitwa niszczy fundamenty jego panowania w świecie, że prawdziwa modlitwa jest najlepszym probierzem ortodoksyjności wiary i właśnie dlatego Zły będzie z tą modlitwą walczył.
Teraz trochę historii. Po roku 313, po Edykcie mediolańskim, który formalnie zakończył okres prześladowań chrześcijan w Cesarstwie rzymskim, na terenie Syrii, Egiptu i Palestyny zaczęło rozwijać się życie pustelnicze a później zakonne. Ludzie pragnący się modlić, ludzie poszukujący Boga wychodzili na pustynię. Z czasem dołączali się do nich inni, którzy pragnęli uczyć się reguł życia duchowego: modlitwy, ascezy i roztropności.
Uczeń rozmawiając z mistrzami zwanymi starcami dzielili się z nimi trudnościami, kłopotami i pokusami. Na koniec spotkania wypowiadał on rytualną formułę: „Abba, powiedz mi słowo”, co oznaczało „daj mi jakąś duchową radę, mądrość, którą Cię natchnął Duch Święty”. I wówczas starzec mówił mu zwykle krótkie zdanie podobne do tej myśli św. Jana Klimaka: „Jeśli chcesz nauczyć się modlić, wybierz jakiś tekst i określ czas”.
          To zdanie podpowiada nam pierwszą niezwykle ważną rzecz w naszych dążeniach do poprawy życia duchowego, życia modlitwy. Życiu duchowemu potrzebna jest dyscyplina. Modlitwa, aby otwarła nas na doświadczenie Boga nie może więc być kaprysem, nie może być ona roztargniona i rozproszona innymi zajęciami i obowiązkami. Krótko mówiąc, aby się modlić potrzebny jest wydzielony tylko na to czas i potrzebne jest specjalne środowisko.
            W tym środowisku obowiązują pewne podstawowe prawa i zasady, które strzegą nas przed złudzeniami. Pierwszą i chyba najważniejszą zasadą jest wymaganie prawdy w relacji do Boga, do samego siebie i  do bliźnich. Powód tego jest bardzo prosty: Duch Święty, który jest Duchem prawdy nie może się w nas modlić dopóki na naszej twarzy nosimy maski kłamstwa. Nim więc przystąpimy do modlitwy koniecznym jest obdarcie się z fałszu, które w sposób najpiękniejszy realizuje się w dobrze przeżytym sakramencie pokuty i pojednania.
            Druga sprawa. Nie będziemy się prawdziwie modlić dopóki nie naprawimy naszych relacji z bliźnimi. Jako chrześcijanie często popełniamy ten błąd, który ganił w pierwszym ze swoich listów św. Jan Apostoł. Zapewniamy, że kochamy Boga, że my to dla Niego wszystko, że gotowi jesteśmy dać samych siebie, a kiedy przyjdzie przebaczyć, a kiedy przyjdzie nam pojednać się z bliźnim, kiedy przyjdzie nam okazać miłość, z jaką kocha nas Bóg zamykamy się w sobie samym, w swoim gniewie, pysze i nienawiści. Św. Jan pisze: „każdy, kto nienawidzi swego brata jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego”. Zobaczcie! Nie trzeba nikogo zabijać, aby w oczach bożych uchodzić za zabójcę. Naprawić relację z bliźnimi.
O kolejnym prawie świata modlitwy dowiadujemy się z Ewangelii. Zbawiciel mówi, że mamy się modlić w ukryciu, że nie powinniśmy szukać chwały w spojrzeniu i szacunku ludzi, a naszą jedyną radością powinno być tylko spojrzenie Ojca. Odnieście te słowa, Moi Drodzy, do celebracji Mszy świętej w stronę Pana, do celebracji, w której teraz uczestniczymy. Nie jesteśmy tutaj dla naszego dobrego samopoczucia, nie jesteśmy tutaj dla estetycznego zachwytu! Jedynym powodem naszego tu przybycia, tj. wszystkimi naszymi powodami jest wejście do izdebki swojego serca i tam spotkanie z Bogiem Ojcem, Bogiem Synem, Bogiem Duchem Świętym, który zaprasza nas do intymnego z Nim przebywania na ziemi, a później tam w wieczności. Dopiero te czynniki: prawda, miłość do Boga i bliźniego, ukrycie się przed światem, pokora, wyrzeczenie się samego siebie i duch dziecięctwa stanowi splot sił, których współdziałanie wywołuje w nas postęp na drodze łaski i świętości.
Moi Drodzy! Nie zaczynajmy modlić się opierając się na własnym rozumie, mając już ułożony w głowie plan jak ta modlitwa powinna wyglądać. Zaczynajmy nasze modlitwy od próśb i błagań. Prośmy Trójcę Przenajświętszą, abyśmy zostali włączeni w jej życie, w jej krwiobieg miłości. W głębi serca wołajmy: „Ojcze, w imię Jezusa daj mi Twego Ducha”. Z tego wołania rodzi się pragnienie, które pozwala nam zanurzyć się w Bogu. Na modlitwie trzeba mieć ufność, w to, że żaden wysiłek szukania kontaktu z Bogiem nie pozostaje bez odpowiedzi i nagrody, i że Bóg w sposób szczególny jest bliski tym, którzy upodabniają się do Chrystusa w cierpieniu.
Jest takie mądre polskie przysłowie: „Kto z kim przystaje takim się staje” i tak rzeczywiście jest. Jeśli będziemy się obracać pomiędzy ludźmi głupimi i prostackimi w niedostrzeżony dla nas sposób, prędzej czy później staniemy się właśnie tacy  głupi i prostaccy, ale i odwrotnie, jeśli będziemy szukać ludzi bożych, ludzi modlitwy prędzej czy później i my sami zaczniemy prawdziwie się modlić. Jak takich ludzi poznać? Im bardziej człowiek jest zanurzony w modlitwie, tym mniej ma świadomość, że się modli. Jeżeli rozmawiając z jakimś człowiekiem odczujemy ogromne pragnienie modlitwy, poznamy rzeczywiście, że jest to Boży człowiek, bowiem tylko ludzie, którzy się modlą mogą zapalić w sercach innych prawdziwy ogień modlitwy.

„Proście, a otrzymacie! Kołaczcie, a będzie Wam otworzone!” Oto Panie stajemy przed Tobą, by prosić Cię i błagać. Nie mamy swoich zasług, ale tu ołtarzu już za chwilę złożona będzie Najświętsza Ofiara Ciała i Krwi Twojego Syna. Kościół nie zna doskonalszej modlitwy od modlitwy Mszy Świętej! Tu w sposób szczególny ma miejsce proszenie Ojca w imię Chrystusa! Niech łaska Najświętszego Sakramentu podnosi nas z naszych upadków i strzeże przed kolejnymi! Niech ta łaska chroni nas od zasadzek szatańskich, niech nam udziela tego, co konieczne i pożyteczne tu na ziemi  dla naszego zbawienia i wiedzie nas prostą drogą do bram wieczności. Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz