poniedziałek, 7 marca 2016

Sandomierskie kazania pasyjne. 1050 lat Chrztu Polski. Lata 1914-1963

Stat crux dum volvitur orbis
Na południo-wschodnim obrzeżu Cmentarza łyczakowskiego we Lwowie w oddzielnej, autonomicznej kwaterze znajdują się groby polskich żołnierzy, którzy polegli za Ojczyznę w latach 1918-1920. Miejsce to nosi nazwę Cmentarza Orląt Lwowskich. Krocząc alejkami tej stuletniej nekropolii, spoglądając na prawo i lewo na mogilne krzyże, nazwiska, a w sposób szczególny na wiek poległych żołnierzy wczytać się można w najpiękniejsze karty polskich dziejów, w historię przepełnioną bezprzykładnym patriotyzmem i wiarą w życie wieczne, historię pełną ufności w sens ofiary i cierpienia, pełną mądrości Chrystusowego Krzyża.
Nawiedzając Cmentarz Orląt Lwowskich uważny przechodzień dostrzeże na nagrobnych krzyżach następujące epitafia:
+ szer. Tadeusz Jabłoński – lat 14, uczeń III klasy Gimnazjum, kawaler Orderu Krzyża Walecznych;
+ szer. Stefania Franiszówna – księgowa i sanitariuszka, poległa w 18 wiośnie życia;
+ szer. Antoni Petrykiewicz – lat 13, uczeń II klasy Gimnazjum, najmłodszy w historii polskiego oręża kawaler Orderu Virtuti Militari. 
+ szer. Jan Dufrat – lat 12;
+ szer. Jan Kłosowski – lat 14.
I najmłodszy ze wszystkich 9-letni Jaś Kukawski, który na miejsce zbiórki ochotniczego oddziału przyszedł z karabinem, większym od siebie samego. 
Na tym świętym dla każdego Polaka miejscu, w zbiorowej mogile spoczywają polegli studenci Warszawskiej Legii Akademickiej, którzy w młodzieńczym porywie ducha przerwali naukę i przybyli z odsieczą broniącemu się miastu. Pod kamiennymi krzyżami czekają na ciała zmartwychwstanie niedoszli: prawnicy, lekarze, kapłani, poeci i wynalazcy – nieistniejąca elita narodu.
Cmentarz Orląt. Setki mogił najlepszych polskich synów i córek. Rzec by można i to bez żadnej przesady - Kwiat narodu! I nagle w tym podniosłym modlitewnym nastroju rodzi się w głowie myśl straszna, ale jakże prawdziwa, a mianowicie, że od końca XVIII wieku, że już od ponad dwóch stuleci cała Polska to jeden wielki i wielowarstwowy Cmentarz taki, jak Orląt Lwowskich. 
Polski Krzyż, o którym chce Wam dzisiaj mówić to Krzyż z wojennych mogił. To Krzyż polskiej historii XX wieku. Jest on tak żywy i tak aktualny, iż nie zastygła jeszcze na nim krew naszych ojców. To Krzyż dwóch wojen światowych – sześciu lat okupacji niemieckiej i czterdziestu pięciu lat okupacji sowieckiej. To Katyń i Oświęcim, podwarszawskie Palmiry i podwileńskie Ponary! To Syberia i Kazachstan! Krzyż Powstania warszawskiego i antykomunistycznego zrywu, który jeszcze przez blisko 20 lat po zakończeniu II Wojny Światowej prowadzili na polskich ziemiach niezłomni Żołnierze Wyklęci.
Najnowsza historia Polski pomimo całego ogromu zła, które się w niej dokonało ukazuje niezwykłą prawdę wiary, a mianowicie, że dusza ludzka, jeśli jest tylko zatopiona w Krzyżu, jeśli jest tylko zanurzona w chrystusowej łasce w obliczu próby i cierpienia staje się jeszcze piękniejsza, jeszcze szlachetniejsza i silniejsza. W naszych współczesnych dziejach znajdziemy na to wiele przykładów. Mam tu na myśli choćby 14-letniego lwowskiego harcerza Jurka Bitschana, który w toku najbardziej zaciekłych walk o miasto, w listopadzie 1919 r., zostawił na stole swojego rodzinnego domu list takiej oto treści:
„Kochany Tatusiu! Idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę tyle sił, by służyć i wytrzymać. Obowiązkiem moim jest iść, gdy mam dość sił, bo brakuje ciągle ludzi do wyswobodzenia Lwowa”.
Cóż za hart ducha! Cóż za męstwo! Co za poczucie obowiązku! Powiedzcie sami, Moi Drodzy, co się stało z takimi młodzieńcami? Co się stało z takimi ludźmi? Gdzie dziś szukać podobnych przykładów? Gdzie znaleźć młodzież, dla której wartości: „Bóg, Honor, Ojczyzna” będą ważniejsze od profilowych zdjęć na Facebooku i modnej fryzury na głowie?
Posłuchajmy kolejnego przykładu! W styczniową noc 1951 r. siedzący w więzieniu mokotowskim podpułkownik Łukasz Ciepliński pisał w grypsie adresowanym do swojego syna takie oto słowa:
„Odbiorą mi tylko życie. A to nie najważniejsze. Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą. Jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że Idea chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. To moja wiara i moje wielkie szczęście”.
Krzyżu Chrystusa bądźże pochwalony! Bądźże pochwalony za to, że dokonujesz tak niezwykłych cudów w życiu ludzi Ciebie miłujących! Bo czyż cudem nie jest niepoddanie się rozpaczy w beznadziejności sytuacji? Czyż cudem nie jest odniesienie zwycięstwa nad przerażającym i paraliżującym strachem? Krzyżu Chrystusa bądźże pochwalony za owoce Twojej męki, które objawiały się i w życiu i w śmierci: Orląt lwowskich, sanitariuszek z Powstania Warszawskiego i niezłomnych Żołnierzy Wyklętych Najjaśniejszej Rzeczypospolitej!
Moi Drodzy! Pomyślmy tylko, cóż by się stało z nami, ludźmi pełnymi obaw i niemocy, ludźmi wychowanymi w zupełnie innych czasach i w innej mentalności, gdyby nie świadectwo życia minionych pokoleń: ludzi świętych, sprawiedliwych, bohaterów? Gdzie bylibyśmy dziś bez ich przykładu? Ich poświęcenie, ich zrozumienie i umiłowanie Krzyża powinny być dla nas wyrzutem sumienia i dręczyć nas powinno, jak powracający koszmar nocny pytania: Co zrobiliśmy z wolnością, za którą oni oddawali życie? Co zrobiliśmy z wiarą poprzednich pokoleń? Z wartościami, za które tak wielu Polaków złożyło największe ofiary!
Stat crux dum volvitur orbis
Dzisiaj mówi się, że celem życia jest szczęście! Dziś mówi się, że celem życia jest materialne bogactwo! W imię tej zasady potępia się Kościół katolicki, potępia się Krzyż i robi się wszystko, aby świat odwrócił się od niego. Człowiek chce być szczęśliwy! Chce być bogaty! Człowiek chce kochać tak, jak chce! A przecież wystarczy tylko przyłożyć do tych zdań miarę Krzyża, ów chrystusowy probierz, by przekonać się, że te zdania są puste, że noszą tylko pozór mądrości, ponieważ są pozbawione nadprzyrodzonej logiki.
Zastanówmy się, Drodzy Bracia i Siostry, dokąd zaprowadziła nas ta filozofia życia? Jakie pokolenie ona wychowała? Otóż zrodziła ona rzesze młodych ludzi, których horyzonty zainteresowań nie przekraczają granic wyznaczonych przez internetowe strony pudelków i pomponików. Zrodziła pokolenia ludzi niezdolnych do jakichkolwiek poświęceń nawet względem własnej rodziny, nie mówiąc już o Bogu, Kościele, czy narodzie. To poszukiwanie „szczęścia poza Krzyżem zabija w nas ducha poświecenia i ofiarnej służby, tego ducha, którym przez całe wieki szczycili się nasi ojcowie, pokolenia: Pileckich, Cieplińskich, Petrykiewiczów, Harcerzy z Szarych Szeregów i Żołnierzy Wyklętych.
I jeśli z tej ruiny, z tej atrapy państwa, w którym dziś żyjemy ma nas coś podnieść, jeśli z tej nędzy ma się coś wyłonić i na polskich ziemiach ma jeszcze powstać jakiś projekt polityczny na miarę 1050 lat chrześcijaństwa to może się to dokonać tylko i wyłącznie poprzez renesans chrześcijańskiego ducha, poprzez wspólne zwrócenie się ku Krzyżowi, który jest nie tylko herbem Trójjedynego Boga ale również krynicą łask nieprzebranych dla każdego człowieka i dla wszystkich narodów. Amen.
Regina Poloniae - ora pro nobis!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz