''Una ventata d'aria fresca'' - w taki oto sposób, z charakterystycznym dla siebie uśmiechem, powody zwołania Vaticanum II określał Ojciec Święty Jan XXIII. Cokolwiek by nie mówić o optymizmie i najlepszych chęciach ''papieża dobrego'' jedno trzeba stwierdzić z całą pewnością - powietrze, które już od wielu lat krążyło wokół Kościoła zdrowym nie było. Więcej, unosiły się w nim trujące opary i wyziewy pozytywistycznych, subiektywistycznych, racjonalistycznych, materialistycznych idei.
Niemalże natychmiast ze zwołaniem Soboru prasa, radio i będąca wówczas z coraz powszechniejszym użyciu telewizja, z całą siłą swego opiniotwórczego, niekwestionowanego przez nikogo na ten czas autorytetu, zaczęły już nie tyle przewidywać, co wręcz określać kierunek zmian, które miały dokonać się w Kościele. Terminami, które najczęściej pojawiały się wtedy w medialnym obiegu były słowa: ''Wyzwanie'', ''Początek nowej eklezjalnej rzeczywistości'', czy wreszcie ''Wyzwolenie się od niewoli formalizmu prawnego''. Kościół miał więc podjąć się na nadchodzącym wielkimi krokami soborze nie lada zadania - miał on stawić czoła szeroko pojętej kulturze oświecenia, która ostatnimi laty zyskała sobie potężnego sojusznika jakim stały się nowoczesne media. Konfrontacja ta, zresztą jak każda inna, niosła ze sobą ryzyko oraz niepewność jej ostatecznego wyniku. Tę sytuację wewnątrzkościelnego napięcia pomiędzy tym ''co jest'' a ''co ma się stać'', pomiędzy ''starym'' a ''nowym'', pomiędzy ''tomizmem'' a ''nouvelle théologie'' jak na dłoni można było później zobaczyć w soborowej auli. Kościołowi bez wątpienia potrzebującemu reformy, wytworzeniem takiego, a nie innego ciśnienia, odebrało się rzecz niezwykle ważną przy dokonywaniu jakichkolwiek zmian - odebrano mu spokój w prowadzeniu dyskusji. Głębokie przeobrażenia, dotykające wszystkiego z wyjątkiem struktur pochodzących z bożego ustanowienia miały się dokonać niemalże NATYCHMIAST.
Terminem specjalnie ukutym na tę okazję, syntezą i jednocześnie formułą rozgrzeszającą wszystkie zmiany, które miały się wkrótce dokonać w życiu Kościoła stało się włoskie słowo ''AGGIORNAMENTO''. Rzeczownik ten, pochodzący od francuskiego czasownika ''ajourner'' według słownikowego hasła posiada kilka znaczeń:
Terminem specjalnie ukutym na tę okazję, syntezą i jednocześnie formułą rozgrzeszającą wszystkie zmiany, które miały się wkrótce dokonać w życiu Kościoła stało się włoskie słowo ''AGGIORNAMENTO''. Rzeczownik ten, pochodzący od francuskiego czasownika ''ajourner'' według słownikowego hasła posiada kilka znaczeń:
a) odesłanie do innej daty;
b) umieszczenie czegoś we właściwym biegu spraw;
c) ponowne opracowanie pewnej idei opierając się na nowszych danych;
d) przystosowanie czegoś do nowych okoliczności.
Wartym zaznaczenia w tym miejscu jest fakt, że w żadnym dokumencie kościelnym nigdy nie wyjaśniono nie tylko dokładnie ale i pobieżnie, co ma się kryć pod tym terminem. Stąd też sama idea ''przystosowania do nowych okoliczności'', tak w auli soborowej, jak i poza nią, mogła być i w rzeczywistości była rozumiana bardzo szeroko i niemalże z miejsca usprawiedliwiała każdy, nawet najbardziej radykalny postulat zmian.
''L'aggiornamento'' dało więc pretekst do ustanowienia nowych relacji pomiędzy Kościołem, a światem, Kościołem, a innymi grupami wyznaniowymi, tak chrześcijańskimi jak i niechrześcijańskimi, oraz stało się kluczem do głębokich przeobrażeń rozumianych na wzór modernizacji technologicznej. ''Lepsze'' nie miało zastąpić ''dobrego'', ale raczej ''stare'' miało ustąpić miejsca ''nowemu''. ''L'aggiornamento'' dało sposobność do odrzucenia projektów soborowych dokumentów przygotowanych wcześniej z wielkim wysiłkiem i zaangażowanej przez uczonych z całego świata pracujących pod kierownictwem Kurii Rzymskiej i to właśnie ono miało już po soborze położyć kres ''starej mentalności'' rozumianej w kategoriach: niechęci do pojednania się ze światem, zamknięcia się na to co nowe, przywiązaniu się do Kościoła klerykalnego, jurydycznego, tomistycznego i bezkompromisowego głosiciela objawionej prawdy. Był i drugi skutek tego procesu - stworzony został bowiem nowy ideał katolika, katolik, który nie chce mieć nic wspólnego z kościelną przeszłością.
Mater Ecclesiae - ora pro nobis!
''L'aggiornamento'' dało więc pretekst do ustanowienia nowych relacji pomiędzy Kościołem, a światem, Kościołem, a innymi grupami wyznaniowymi, tak chrześcijańskimi jak i niechrześcijańskimi, oraz stało się kluczem do głębokich przeobrażeń rozumianych na wzór modernizacji technologicznej. ''Lepsze'' nie miało zastąpić ''dobrego'', ale raczej ''stare'' miało ustąpić miejsca ''nowemu''. ''L'aggiornamento'' dało sposobność do odrzucenia projektów soborowych dokumentów przygotowanych wcześniej z wielkim wysiłkiem i zaangażowanej przez uczonych z całego świata pracujących pod kierownictwem Kurii Rzymskiej i to właśnie ono miało już po soborze położyć kres ''starej mentalności'' rozumianej w kategoriach: niechęci do pojednania się ze światem, zamknięcia się na to co nowe, przywiązaniu się do Kościoła klerykalnego, jurydycznego, tomistycznego i bezkompromisowego głosiciela objawionej prawdy. Był i drugi skutek tego procesu - stworzony został bowiem nowy ideał katolika, katolik, który nie chce mieć nic wspólnego z kościelną przeszłością.
Mater Ecclesiae - ora pro nobis!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz