środa, 22 lutego 2012

Wychodząc na pustynię, czyli pierwsza myśl wielkopostna

       Notatka z podróży po Pustyni Negew:
       ''25. VII. 2011 r. Wiele razy słyszałem słowa: <<Ewangelia prowadzi na głębię>>, a dziś zdałem sobie sprawę z tego, że Ewangelia prowadzi również na pustynię. Słońce piecze bezlitośnie. Termometr tuż przed wyjściem z autobusu wskazywał 45°C, ale było to o 11-tej, a teraz jest kwadrans po pierwszej. Mamy już za sobą dwie godzin marszu po całkowicie otwartej przestrzeni. Żadnego cienia, żadnego miejsca, w którym można by było choć na chwilę się ukryć, przeczekać, odpocząć. Trzeba iść dalej! Przed siebie! Pomimo tego, że jestem tu z dwudziestoosobową grupą idę nieco z tyłu, rzec by można samotnie, po to by móc poczuć potęgę pustkowia, aby w jakiś sposób móc zmierzyć się z jego bezmiarem.
       Pierwsza myśl jaka przychodzi mi do głowy w tej chwili jest ta, że pustynia nie znosi bylejakości. Niszczy wszystko, co jest przeciętne, ot takie sobie. Jedynie człowiek zaprawiony w marszu, przygotowany i wiedzący, jak jej stawić czoła może nie popaść w rozpacz i wyjść z takiego pojedynku zwycięsko. Pustynia swą ciszą i bezkresem obdziera cię ze wszystkich złudzeń, że to ty jesteś królem życia, że nad nim panujesz, że to ty pociągasz za sznurki. Uczy cię, że wszystko to, co w codzienności uważasz za konieczne, tu na piaskach i skałach stanowi tylko zbędny balast, dodatkowy ciężar, który musisz nieść w swej kieszeni lub plecaku. Telefon komórkowy, zegarek, przewodniki turystyczne, pieniądze, ogólnie, dobrodziejstwa cywilizacji - na pustyni są jedynie makulaturą i złomem. Liczy się tylko to, co najważniejsze, czyli woda i odwaga, aby iść dalej. Tak, pustynia pokazuje właściwą hierarchię rzeczy. Uczy nas pokory''.
        Abba Alonios mówił do swoich uczniów: ''Kiedy wychodzimy na pustynię, aby szukać i odkrywać prawdziwe oblicze Boga, odkrywamy jednocześnie prawdę o nas samych''. Kim jesteśmy? Jakie rany nosimy w swym sercu? Jakie maski zwykliśmy nakładać na nasze twarz po to, by je ukryć? Na pustyni nie mogąc oskarżyć o własne niepowodzenia ani kogoś innego, ani naszej przeszłości jesteśmy zmuszeni zmierzyć się z samym sobą, z tym, kim naprawdę jesteśmy: z naszymi wadami, ograniczeniami, grzechami. I wówczas, po takim nieraz bardzo bolesnym doświadczeniu, po zdaniu sobie sprawy z tego, że nie jesteśmy najpiękniejsi, najmądrzejsi, najlepsi, albo z pokorą przyznamy się przed Bogiem do naszych słabości i krzykniemy tak, jak krzyknął Piotr: ''Panie ratuj bo tonę!'', albo nigdy nie dane nam będzie się z nich uwolnić. Z punktu widzenia Ewangelii nie ma innego wyjścia - każdy z nas tak, jak Chrystus musi wyjść na pustynię, by stawić czoła samemu sobie i pokusie. Każdy z nas musi zostać wypróbowany przez swoje słabości oraz przez demony, które bezlitośnie je tam obnażą.
       Rzecz, na pierwszy rzut oka doprawdy dziwna, ale Ojcowie Pustyni nie widzą w doświadczeniu pokusy powodu do obaw i lęku, ale wprost przeciwnie - wielkie błogosławieństwo. Abba Antoni mówi: ''Nikt nie może wejść do Królestwa niebieskiego nie sprawdzonym. Zabierzcie pokusy, a nikt nie będzie zbawiony'', a anonimowy mnich dodaje: ''Jeśli moje demony mnie opuszczą, odejdą ode mnie również moje anioły''.
       Stawić czoła, zmierzyć się z samym sobą i z pokusami. Największym naszym orężem w tej walce, bukłakiem wody, który niesiemy ze sobą w drodze przez pustkowie jest cnota pokory. Pokora, mówiąc najkrócej, polega na uznaniu własnych limitów (''kopać nie umiem, żebrać się wstydzę''), na przyznaniu się do swojej grzeszności (''Panie odejdź ode mnie, bom jest człowiek grzeszny''), na szybkim zapominaniu dokonanych przez nas dobrych uczynków (''Słudzy nieużyteczni jesteśmy''; ''Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym? ...'') oraz na ciągłym przebaczaniu win tym, którzy nas krzywdzą, z tą myślą, że i tak jestem od nich większym grzesznikiem (''Nie siedem, ale siedemdziesiąt i siedem''). Oto weszliśmy na pustynię Wielkiego Postu. Odwagi! Z pokorą idźmy naprzód!
       Z Ewangelii według św. Mateusza: ''Wtedy Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła'' (Mt 4,1).
Refugium peccatorum - ora pro nobis!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz